Akcja Remnant 2 osadzona została w postapokaliptycznym świecie, w którym niedobitki ludzkości starają się przetrwać w starciu z tajemniczymi potworami znanymi jako The Root. Bohaterowie, by pozbyć się pozornie niemożliwego do wytępienia najeźdźcy, wybiorą się w podróż, która zabierze ich do różnych światów, często bardzo niebezpiecznych.  Wyraźnie da się odczuć, że fabuła jest tutaj przede wszystkim pretekstem mającym zachęcić do zabawy i w jakiś sposób wytłumaczyć to, czym gracze będą zajmować się przez kolejnych kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin. Nie ma co liczyć na jakieś spektakularne, trzymające w napięciu wydarzenia, zaskakujące zwroty akcji czy bohaterów, których losami będziemy się autentycznie przejmować. Zaskakuje jednak fakt, że historia podawana jest w bardzo klasyczny sposób. Twórcy nie zdecydowali się na podążanie drogą wytyczoną przez serię Dark Souls, więc odkrycie historii nie wymaga czytania notatek oraz opisów przedmiotów. Dostajemy typowe scenki przerywnikowe, a w dialogach postacie po prostu ze sobą rozmawiają. Dla osób, którym enigmatyczny styl From Software nie przypadł do gustu, może okazać się to miłą niespodzianką.  Na starcie musimy stworzyć bohatera. Przy pomocy prościutkiego kreatora wybieramy jego wygląd, a następnie decydujemy się na jedną z kilku klas. Coś dla siebie znajdą miłośnicy walki z dalekiego i bliskiego dystansu, a także osoby, które preferują wspieranie kompanów. Ja postawiłem na Handlera, a więc klasę, której towarzyszy pies. Sympatyczny czworonóg jest nie tylko kosmetycznym dodatkiem, ale i cennym towarzyszem, który atakuje wrogów, odwraca ich uwagę i często ratuje nasze życie. Dosłownie, bo jedna z jego zdolności pozwala mu reanimować poległego gracza. Dodatkowo na późniejszym etapie możemy odblokować drugą klasę, co pozwala na jeszcze więcej opcji w budowaniu naszego herosa.  Od samego początku da się wyczuć, że drugi Remnant zachowuje jedną z największych zalet poprzedniej odsłony: świetny zręcznościowy model strzelania. Pociski wypluwane przez dzierżone w dłoniach bohaterów bronie mają wyczuwalną moc. Obserwowanie, jak przeciwnicy upadają pod ich naporem, jest bardzo satysfakcjonujące. Do tego dochodzą też specjalne zdolności, z których możemy korzystać i które czasami są w stanie przechylić szale zwycięstwa na naszą stronę i uratować z pozornie przegranej potyczki.  Stworzenie wymagającego systemu walki, w którym bohater dysponuje przewagą zasięgu, nie jest prostym zadaniem. Dlatego też wcześniej kilka produkcji aspirujących do miana "Dark Souls z bronią palną" poniosło porażkę. Tutaj jednak udało się to wszystko odpowiednio zbalansować. Nawet podstawowi oponenci są w stanie nam zagrozić, zwłaszcza gdy atakują w większych grupach i nie jesteśmy ich w stanie skutecznie zdejmować z odległości. Z pomocą przychodzą uniki, dzięki którym jesteśmy w stanie nie tylko uchylić się przed ciosami, ale też bezpieczniej wycofać na dogodną, strzelecką pozycję. Cały czas musimy jednak pozostawać w ruchu, bo zwykle nie ma tutaj osłon, które oferują schronienie i bezpieczeństwo na dłużej.
fot. Gearbox Publishing
+4 więcej
Fantastycznie wypadają pojedynki z bossami. To właśnie najwięksi i najtrudniejsi przeciwnicy najbardziej zapadają w pamięć, choć czasami trzeba się poważnie namęczyć. Walki z nimi wyraźnie stworzone zostały z myślą o kooperacji, ale można ich pokonać również solo – zwykle jest to trudniejsze, bo niektóre ich zdolności potrafią odebrać spory zapas zdrowia. Cieszy również różnorodność tego typu wrogów: zdecydowana większość oferuje kompletnie różne mechaniki i wymaga indywidualnego podejścia. Na przykład musimy celować w słabe punkty lub skupić się na unikaniu ataków obszarowych. Jeszcze innym razem trzeba zmagać się ze statusami, które stają się coraz bardziej dotkliwe wraz z upływem czasu.  Tym, co mocno odróżnia Remnant 2 od pierwszej odsłony serii, jest design lokacji. W dalszym ciągu nie mamy do czynienia z otwartym światem, ale dostępne w sequelu lokacje są znacznie większe i oferują więcej swobody. Do głównych fabularnych celów nie jesteśmy prowadzeni jak po sznurku, a to z kolei sprzyja eksploracji. W ten sposób czasami odkryjemy przydatny skarb lub opcjonalnego bossa. Proceduralne generowanie odwiedzanych miejscówek sprawia zaś, że przy każdym podejściu możemy natrafić na coś nowego. To istotne, szczególnie w produkcji, w której endgame opiera się właśnie na powtarzaniu kampanii na wyższych poziomach trudności. Normalnie byłoby to raczej dość nudne, ale tutaj możemy liczyć na sporo nieprzewidywalności. Pod względem oprawy graficznej mamy do czynienia raczej z ewolucją, a nie rewolucją, ale i tutaj da się dostrzec znacznie większe zróżnicowanie. I to praktycznie w każdym aspekcie: od broni i pancerzy, poprzez projekty przeciwników i bossów, a na samych lokacjach kończąc. Dzięki temu trudno narzekać na nudę, bo nie ma się wrażenia, że chodzimy ciągle po tych samych miejscach, walczymy z armią klonów i zbieramy te same przedmioty. Oczywiście pod kątem stricte technologicznym tytuł ten odstaje od wielu gier AAA z ostatnich miesięcy (widać to na przykład po modelach postaci, animacjach czy mimice), ale podczas rozgrywki kompletnie nie zwraca się na to uwagi. Zwyczajnie nie ma na to czasu, bo ciągle coś się dzieje. Remnant 2 to sequel lepszy od pierwszej części, a już "jedynka" była naprawdę solidną i bardzo grywalną produkcją. Zabawa jest tutaj oczywiście najlepsza w trybie kooperacji, ale i rozgrywka solo może być całkiem satysfakcjonująca – choć w takiej formie najlepiej sprawdzi się w krótszych dawkach, by nie odczuć znużenia lub frustracji wynikającej z porażek. Nie da się natomiast ukryć, że pełen potencjał tego tytułu odczujemy dopiero w momencie, gdy zasiądziemy do niego wraz z przyjaciółmi.  Plusy: + wymagająca, satysfakcjonująca rozgrywka; + solidna oprawa;  + sequel większy i lepszy od poprzedniczki. Minusy: - rozczarowująca fabuła; - raczej do zabawy w co-opie, a nie solo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj