Czwarty sezon serialu Rick and Morty jest już na półmetku, a nowy odcinek jest naprawdę s-s-s-s-super.
Mam wrażenie, że
Rick i Morty nie schodzi poniżej pewnego poziomu i najnowszy epizod, zatytułowany
Rattlestar Ricklactica jest na to najlepszym dowodem. Udowadnia on jednocześnie, że poprzedni odcinek, który nie do końca przypadł mi do gustu, był jedynie niewielkim wypadkiem przy pracy.
Rattlestar Ricklactica to sto procent Ricka i Mortiego w Ricku i Mortym, całkowita esencja tego serialu. Mamy tu klasyczną przygodę tytułowych bohaterów i szalony plan genialnego naukowca na uratowanie świata i wyjście cało z opresji.
Tym razem motorem napędowym dla wydarzeń jest... złapanie gumy w statku kosmicznym Ricka. To zaś kończy się ukąszeniem Mortiego przez kosmicznego węża i śmiercią tegoż. Nastolatek, w przypływie dobroduszności i z chęci naprawienia wyrządzonej szkody, postanawia więc wysłać ziemskiego gada na planetę węży, co skutkuje wielkim chaosem - nie tylko w kosmosie, ale też i na powierzchni Ziemi. Na dodatek plan Ricka na uspokojenie całej sytuacji jest, delikatnie mówiąc, nietypowy i bardzo skomplikowany. Jesteśmy więc świadkami prawdziwego festiwalu absurdalnych, komicznych scen i nawiązań do popkultury (wbrew pozorom głównie do
Terminatora, a nie
Battlestar Galactica), które prezentowane są na ekranie w zawrotnym tempie i nie pozwalają nudzić się nawet przez moment.
Do tego dochodzi jeszcze wątek Jerry'ego, który ponownie przedstawiony zostaje jako kompletny nieudacznik. Tym razem jednak postanawia on wziąć sprawy w swoje ręce i poradzić sobie bez pomocy pozostałych członków rodziny, co kończy się dla niego... cóż, przeciętnie, ale nie tak źle, jak można było się tego spodziewać.
Rattlestar Ricklactica świetnie wypada też pod względem audiowizualnym. Gościnne występy gwiazd (tym razem są to m.in.
Keegan-Michael Key i
Phil LaMarr) jak zwykle nie zawodzą, a wszystkie sceny na planecie węży zaskakują liczbą upchniętych w nich detali i odniesień do naszego świata. No i ten wężowy jazz...
Prawdziwą siłą najnowszego odcinka serialu
Rick i Morty jest jednak to, że twórcom udało się upchnąć naprawdę wiele wątków w jednym epizodzie i jakimś cudem spiąć to wszystko w taki sposób, by na koniec miało to sens. To nie lada wyczyn w historiach, w których mamy do czynienia nie tylko z podróżami w czasie, ale też z wężami w kosmosie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h