Twórcy Ricka i Morty’ego od lat zaskakują swoją kreatywnością i często naprawdę kuriozalnymi pomysłami na kolejne odcinki. Ogląda się to świetnie, ale jednocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że taki stan nie potrwa wiecznie. Sam mniej więcej od połowy trzeciego sezonu zacząłem obawiać się, że wkrótce serial zacznie tracić na jakości i powoli zmierzać do smutnego końca. Na szczęście epizody, takie jak ten najnowszy udowadniają, że obawy te były bezpodstawne i jeśli nic się nie zmieni, to przygody rodziny Sanchezów będą cieszyć nas jeszcze przez długi czas. Odcinek zatytułowany Mortyplicity rozpoczyna się od naprawdę mocnego uderzenia. Tytułowi bohaterowie zapewniają, że zamierzają zabić Boga, ale nie jest nam dane tego zobaczyć, bo… chwilę później wraz z resztą rodziny giną w wyniku ataku kosmitów. Szybko okazuje się, że tak naprawdę Sanchezowie mają się dobrze, bo była to jedynie ich fałszywa wersja, którą przezorny, będący zawsze o kilka kroków przed swoimi wrogami Rick stworzył właśnie na takie awaryjne sytuacje. Co więcej, okazuje się też, że sztucznych Sanchezów jest dużo, dużo więcej. Twórcy z minuty na minutę podkręcają tempo coraz bardziej i zabierają widzów na szaloną przejażdżkę, w trakcie której absolutnie niczego nie można być pewnym i non stop zastanawiamy się nad tym, co obserwujemy na ekranie. Sanchezowie sypią popkulturowymi odniesieniami dosłownie co chwilę, trup ściele się gęsto, krew już niemal wylewa się z telewizora, a my wraz z bohaterami zadajemy sobie pytania: kto właśnie zginął i który z Ricków jest tym głównym? I chociaż w całym tym chaosie nie ma zbyt wielu momentów, by na chwilę odpocząć, zatrzymać się i odetchnąć, to twórcom i tak udało się upchnąć tu coś więcej. Przemycono odrobinę emocji i po raz kolejny pokazano, że genialny naukowiec ma też drugą stronę – dużo bardziej zwyczajną, ludzką, skrywaną gdzieś pod maską człowieka aroganckiego i przekonanego o swojej nieomylności. Co prawda scena ta trwa zaledwie kilka sekund, ale jednocześnie stanowi fantastyczne przypomnienie o tym, że Rick i Morty to nie tylko szalone, kosmiczne przygody i niekończąca się karuzela absurdalnego humoru, ale jest tu też miejsce dla czegoś więcej. Rick i Morty trzymają raczej stały poziom, ale czasami zdarzają się od niego odstępstwa i mamy odcinki nieco gorsze lub lepsze. Mortyplicity zdecydowanie zaliczam do tej drugiej grupy. Przez całe 20 minut bawiłem się świetnie i nie mogę już doczekać się kolejnych odcinków piątej serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj