Nowa produkcja NBC pod tytułem Crisis to thriller w pełnym tego słowa znaczeniu. Twórca na prostym motywie grupowego porwania dzieci wpływowych osób opiera dość rozbudowaną i ciekawą intrygę. Nic tutaj nie jest tak proste, jak się początkowo wydaje. Z każdą minutą historia staje się ciekawsza, bardziej emocjonująca, a nawet nie brak w niej jednego dość sporego zaskoczenia w związku z głównym czarnym charakterem (choć były przesłanki, że coś jest nie tak z tą postacią).
Pierwszy odcinek solidnie nakreśla nam bohaterów, którzy przekonują i potrafią sprawić, że szybko zaczyna nam na nich zależeć. Posiadanie w serialu sporej obsady nastolatków zawsze stanowi ryzyko, ponieważ ich postacie często są tragicznie napisane, przez co potrafią widzów irytować i odstraszać od oglądania. Tutaj wszystko na razie gra dobrze; są wiarygodne, a ich decyzje - rozsądne. Nie ma jakichś przesadzonych i nieprzemyślanych zabiegów, co jest bardzo ważne. Serial nie razi absurdami, opowiadając historię w sposób dynamiczny i dopracowany.
[video-browser playlist="633793" suggest=""]
Duża w tym zasługa Philipa Noyce'a (Stan zagrożenia, Czas patriotów, Salt), który potrafi stworzyć soczystą opowieść momentalnie wzbudzającą emocje i pobudzającą zainteresowanie. Stojąc za kamerą, niweluje największą wadę scenariusza pilotowego odcinka, czyli fakt, że na tę chwilę wszystkie postacie i fabuła to bardzo oklepane elementy. Noyce jest dowodem na to, jak umiejętny reżyser może bawić się schematami i sprawić, że ogląda się je z niesłychaną przyjemnością. Wie, jak modelować reakcje widza poprzez budowane napięcie, które momentami jest mocno wyczuwalne.
Nutka tajemnicy odpowiednio dobrze pobudza ciekawość, bo znamy bardzo ogólne przyczyny takich, a nie innych ruchów porywaczy, ale nie mamy pojęcia, na czym polega ich wymyślny plan. Na tę chwilę wydaje się on bardzo przemyślany i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Co najważniejsze, seriale buduje intrygę w taki sposób, że do końca nie wiadomo, po której stronie barykady stoją ci źli. Jeśli premierowy odcinek wywołuje chęć kibicowania tym rzekomo czarnym charakterom przy jednoczesnym zachowaniu zainteresowania śledztwem tych dobrych, to wówczas robi się naprawdę ciekawie.
Crisis pokazuje, że nie zawsze trzeba pokazywać agencje rządowe jako dzieci błądzące we mgle. Na razie udaje się pobudzić zainteresowanie i zaznaczyć, że ta historia pełna oklepanych motywów ma w sobie potencjał na solidny serial. Jeśli twórcy go wykorzystają i rozwiną w odpowiednim kierunku, Crisis może okazać się strzałem w dziesiątkę.