Polskie studio Teyon bierze na tapet kolejną (po Rambo i Terminatorze) legendę kina akcji. Tym razem skupiono się na postaci RoboCopa, czyli policjanta-cyborga, który zadebiutował w filmie z 1987 roku. Produkcja okazała się sukcesem, a marka intensywnie się rozwijała i w kolejnych latach doczekaliśmy się między innymi sequeli, a także seriali animowanych oraz live-action. Polacy zdecydowało się jednak nie sięgać po znane historie i w swojej grze postawili na nową opowieść. Nie zmieniło się natomiast miejsce akcji (Detroit) oraz główny bohater, w którego zresztą wciela się Peter Weller, znany z oryginalnej trylogii. Fabułę trudno uznać za szczególnie interesującą, choć fani uniwersum z pewnością docenią liczne nawiązania do przeszłości oraz mniej lub bardziej poukrywane smaczki.
Stworzenie produkcji, w której gracze wcielają się w niemal niezniszczalnego bohatera, jest wyjątkowo trudnym zadaniem, co RoboCop: Rogue City tylko potwierdza. Protagonista rusza się ociężale, ale jest niezwykle wytrzymały, dzięki czemu spora część gry jest bardzo prosta, przynajmniej na domyślnym poziomie trudności. Policyjny cyborg przyjmuje na siebie masę obrażeń ("zdrowie" może odnawiać wszędobylskimi zestawami naprawczymi), a szeregowi wrogowie, uzbrojeni w broń palną, nie stanowią dla niego większego zagrożenia. Na dodatek ich sztuczna inteligencja nie zachwyca, przez co nawet w tych bardziej niebezpiecznych sytuacjach możemy się wycofać i ściągać ich pojedynczo, redukując ryzyko.
Brak wyzwania nie był problemem przez cały czas, bo przez pierwsze godziny w grze paradoksalnie można potraktować to jako zaletę. Dawno już nie grałem w strzelankę, w której nie trzeba ciągle się chować za osłonami i czekać na magiczne odnowienie zdrowia i odsłonięcie się przeciwników. Tutaj możemy przeć prosto przed siebie, jak prawdziwa maszyna do zabijania, co jest... całkiem relaksujące. Na dodatek deweloperzy zadbali o to, by walka była brutalna i widowiskowa. Przestępców możemy nie tylko potraktować ołowiem, ale też uderzać, chwytać stalowymi rękami, a następnie miotać nimi o ściany lub wyrzucać przez okna. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ciskać w nich pewnymi elementami otoczenia. Jest krwawo i efektownie. Szkoda jedynie, że z czasem tak naprawdę nic się nie zmienia. Teoretycznie mamy tutaj drzewko talentów i możliwość ulepszania broni, ale ta "podstawowa" rozgrywka wygląda tak samo zarówno po 30 minutach, jak i po 15 godzinach.
RoboCop jest jednak nie tylko cyborgiem, ale też policjantem. Twórcy ze studia Teyon o tym nie zapomnieli, czego efektem są nie tylko wizyty na komisariacie między misjami, ale też poboczne aktywności. Czasami zajmujemy się rozwiązaniem sprawy morderstwa, a innym razem mamy okazję wystawić mandat lub upomnieć obywateli za ich zachowanie. Poza tym, podczas głównych zadań, znajdziemy również dowody, których podnoszenie zapewni nam bonusy w końcowej punktacji, a to z kolei przekłada się na większą liczbę punktów doświadczenia. Niestety praktycznie wszystkie te dodatki są bardzo proste i monotonne. Brak w tym jakiejś różnorodności czy atrakcyjnych nagród, które rekompensowałyby poświęcony czas.
Rogue City jest grą szalenie nierówną, jeśli chodzi o jakość oprawy graficznej. Niektóre lokacje wyglądają świetnie i bardzo klimatycznie, ale już animacje, modele postaci i ich mimika sprawiają wrażenie zacofanych o co najmniej jedną generację konsol. Na szczęście w ruchu i podczas scen akcji (czyli przez większość czasu zabawy) nie zwraca się na to uwagi. Uwagę można natomiast zwrócić na udźwiękowienie, bo to prawdopodobnie najbardziej nostalgiczny element tej produkcji. Regularnie przewija się tutaj główny motyw muzyczny znany z filmów, a na dodatek towarzyszą mu komentarze wypowiadane głosem Petera Wellera. Za to wielki plus.
Studio Teyon nie uniknęło pewnych błędów i do stanu technicznego ich najnowszego dzieła można mieć pewne zastrzeżenia. U mnie było dość znośnie, choć kilka razy musiałem ratować się wczytaniem punktu kontrolnego, a do tego na PS5 wystąpił u mnie problem z trofeami i sporo z nich nie odblokowało się, mimo spełnionych wymagań. Nie było to jednak nic, co przeszkodziłoby w ukończeniu gry (choć internauci donoszą, że i na takie rzeczy można się natknąć przy odrobinie pecha), ani też nic, czego nie dałoby się naprawić w popremierowych aktualizacjach.
RoboCop: Rogue City, mimo swoich wad, daje sporo frajdy. Nie jest to tytuł wybitny, ale da się w niego zagrać bez zgrzytania zębami. Można nawet czerpać przyjemność i satysfakcję z walki z przestępcami na ulicach Detroit. Deweloperzy poczynili ogromne postępy od kiepskiego Rambo: The Video Game. Trzymam kciuki, że ten stan rzeczy się utrzyma i ich kolejny projekt będzie stał na jeszcze wyższym poziomie.
Rogue City całkiem dobrze sprawdza się również jako nostalgiczna, wirtualna wycieczka w przeszłość. Najwięksi fani "Supergliny" mogą spokojnie do mojej oceny dodać pół oczka więcej.
Plusy:
+ zachowano klimat filmowej trylogii;
+ prosta, ale całkiem przyjemna rozgrywka.
Minusy:
- nierówna oprawa graficzna;
- brak większego wyzwania na normalnym poziomie trudności;
- błędy.