W nowym odcinku produkcji Hulu i Marvela młodzi bohaterowie łączą siły, aby ocalić przyjaciela. Czy epizod reprezentował dobry poziom? Oceniamy.
W nowym odcinku
Runaways Alex zostaje porwany przez Dariusa, byłego przyjaciela ojca chłopaka. Nico, Karolina, Gert oraz Molly postanawiają odbić przyjaciela z rąk kryminalistów. Wkrótce dołącza do nich również Chase ze swoim nowym wynalazkiem przygotowanym we współpracy z ojcem. Do akcji wkracza także Geoffrey Wilder, który w swoim starym stylu rozprawia się z porywaczami. Cała sytuacja staje się doskonałą okazją Pride do ponownej realizacji ich śmiercionośnego rytuału.
Bardzo dobrze, że twórcy zaprezentowali nam w tym epizodzie tło relacji pomiędzy Goeffreyem i Dariusem oraz ich przeszłość, dzięki czemu widzowie mieli lepszy wgląd w ich motywacje i sytuacje, które ukształtowały psychikę Wildera. To świetnie sprawdziło się na ekranie, chociaż można było jeszcze bardziej zbudować interakcje pomiędzy mężczyznami w ich wspólnych scenach, ale zdecydowano się je okroić do pewnego minimum dla rozbudowania wątku Pride. Jednak mimo tego w ciekawy sposób przekuto relację pomiędzy byłymi kryminalistami na więź Goeffreya i Alexa, którą tutaj twórcy wystawiają na próbę. Pod płaszczem porachunków dawnych przyjaciół scenarzyści bardzo dobrze wplatają zanik zaufania na linii ojciec-syn, zwątpienie we wszystkie życiowe aspekty, które do tej pory łączyły obydwu bohaterów. Dostaliśmy obraz pewnej metaforycznej ściany, która stała się ostatecznym wyrazem degradacji tej więzi, co wybrzmiało w punkt na ekranie.
Za to kompletnie nieciekawy w całej historii wydaje się być tak naprawdę jeden z głównych wątków opowieści, czyli tajemniczy rytuał organizacji Pride, którego pewne detale poznaliśmy w tym odcinku. W końcu dowiedzieliśmy się, kim jest osoba, którą mają uzdrowić członkowie grupy. Mimo pewnych tropów oficjalnie nie było wiadomo, o kogo chodzi. Aż do tej pory. Jednak cała ta groźna ceremonia w tym wypadku wydawała się zupełnie niepotrzebna w fabule, błaha oraz wymuszona dla zachowania głównego wątku. Nie otrzymaliśmy w tym wypadku takiej mocy i aury tajemnicy, jaka obowiązywała wokół działalności Pride w poprzednich odcinkach, dlatego ten element w narracji i cliffhanger nie zadziałały jak powinny.
Za to świetnie wypadły po raz kolejny relacje pomiędzy grupą głównych bohaterów, które są skrzętnie budowane od początku. W tym epizodzie twórcy pokusili się o rozwinięcie w końcu w pewnym stopniu buntowniczego charakteru Karoliny, która w końcu zaczęła negować wszelką ideologię wpajaną jej przez matkę. Dziewczyna uznała fałsz, jaki był budowany na tym fundamencie, co nadało tej postaci dodatkowej głębi. Wszyscy główni bohaterowie serialu świetnie ze sobą współgrają i wzajemnie uzupełniają, co doskonale było widać właśnie w nowym odcinku. Najlepszym tego przykładem jest scena, w której rozprawiają się z porywaczami Alexa za pomocą swoich mocy, gadżetu i magicznego artefaktu. Bardzo dobrze wypada również relacja pomiędzy Chasem a jego ojcem, który z tyrana zmienił się w prawdziwego mentora ukrywającego swoje uczucia pod grubą skorupą. W tym momencie to właśnie Stein wydaje się najbardziej ludzki ze wszystkich członków Pride razem z Yorkesami.
Nowy odcinek
Runaways, pomimo pewnych błędów i niedociągnięć w głównej osi fabularnej, ogląda się naprawdę dobrze dzięki doskonałej chemii pomiędzy poszczególnymi postaciami i dobrze budowanymi ich profilami psychologicznymi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h