Już same narodziny Sabriel wskazują, że będzie ona dziewczyną niezwykłą – zarówno ze względu na postać jej ojca, jak i jej pierwsze doświadczenie: śmierć, choć oczywiście ojciec zawraca duszę dziewczyny, nim ta jeszcze przejdzie przez Bramy. Ojciec Sabriel, Abhorsen (tytuł rodowy, nie imię, jak okazuje się później), jest wyszkolony w sztuce nekromancji, zamiast jednak przyzywać żądne krwi trupy, szukać sposobu na nieśmiertelność, tworzyć konstrukty czy co tam jeszcze zwykle robią nekromanci, on używa swych umiejętności w sposób zgoła przeciwny. Wskazuje zmarłym przejście przez kolejne Bramy, by w zaświatach uzyskali spokój, a jeśli zmarli zbyt mocno czepiają się życia lub ich udręczone dusze przywołał nekromanta, wtedy zmusza ich do odejścia. Posiadanie takiego ojca może być potencjalnie problematyczne, on sam zresztą zdawał sobie sprawę, że jego profesja nie zapewni córce bezpieczeństwa. Dlatego też większą część swojej młodości Sabriel spędziła z dala od rodzinnego domu i krainy, w której się narodziła. Za Murem strzeżonym przez uzbrojonych po zęby strażników rozciąga się zupełnie inny niż Stare Królestwo świat. Świat opanowany przez technikę, gdzie magia funkcjonuje tylko na obrzeżach, a i tak korzystanie z niej jest ogromnym nietaktem. To właśnie w nim, niecałe czterdzieści mil od granicy między dwoma światami, zbudowano Wyverly College, szkołę przeznaczoną dla młodych panien, i to właśnie tam (dzięki pokaźnym zasobom srebra ojca) rozpoczęła naukę Sabriel. Prócz normalnych szkolnych zajęć pensja dla młodych panien kładła również nacisk na ćwiczenia z zakresu etykiety, szermierki, a nawet Magii Kodeksu (choć na to ostatnie dyrektorka patrzyła nieco przez palce), sprawiając, że jej absolwentki przygotowane były do życia wśród sfer wyższych. Tego nie dane jednak było Sabriel zaznać (nie w tym świecie przynajmniej), bo semestr przed ukończeniem szkoły upomniało się o nią Stare Królestwo i rodzinna scheda. Uwięziony w zaświatach ojciec przysłał jej regalia Abhorsenów – dzwonki oraz miecz do walki z nieumarłymi. Sabriel musi więc wyruszyć za Mur, by odnaleźć i uratować ojca – choć w trakcie wyprawy okaże się, że stoją przed nią inne zadania, bowiem królestwo nie jest już tym, czym było kiedyś. Czytaj również: „Wojna Lordów i Sów” z New DC jeszcze w styczniuSabriel” to pięknie ujęte, klasyczne fantasy, którego trudno szukać w obecnych czasach – choć pojawia się tu kilka zwrotów akcji, czytelnik nie powinien spodziewać się przesyconej seksem i zdradą epopei na miarę "Gry o tron". „Sabriel” daje wytchnienie od tego typu pisania; jest doskonale spisaną, lekką powieścią fantasy, w której losy królestwa (i nie tylko) spoczywają w rękach młodej bohaterki oraz jej marudnego kociego pomocnika. Fabuła nie jest co prawda zbyt skomplikowana, ale ujęta została w na tyle dobry sposób, że ledwo co daje się to odczuć. Sylwetki głównych bohaterów (Sabriel, Moget czy Touchstone) nakreślone są w sposób przyzwoity, brakuje jedynie choć ciut mocniejszego zarysowania postaci drugoplanowych. Również zarzucana przez niektórych (nie do końca zresztą zgodnie z prawdą) jednowątkowość sprawia, że akcja ciągle się rozwija, unikając przestojów. Doskonały pomysł oraz równie dobre opisanie świata przedstawionego i praw nim rządzących sprawiają, że pierwsza część trylogii zainteresować (w mniejszym lub większym stopniu, w zależności od osobistych preferencji) powinna każdego fana fantastyki. Zdjęcie główne: materiały prasowe
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj