Pierwszy odcinek drugiego sezonu jest zawsze najtrudniejszym sprawdzianem dla serialu. Czy poziom zostanie utrzymany? Czy może fani będą musieli obejść się smakiem? Na szczęście twórcy serialowego Krzyku nie zawodzą i od pierwszego odcinka nowej serii udowadniają, że wrócili do gry - i to z przytupem!
Kiedy niektórzy zaczynali myśleć, że slasher odszedł do lamusa, on właśnie wrócił do gry! Odnowiony, odświeżony, uzbrojony w smoliście czarny humor, zaczął zaglądać na ekrany telewizji. Mimo że - jak twierdzą sami bohaterowie - podobno slasheru nie da przerobić się na serial, to jednak
Krzyk w odcinkach sprawdza się równie dobrze jak jego pełnometrażowy pierwowzór. Pierwszy odcinek drugiego sezonu pozwala nam wierzyć, że twórcy nie stracili pazura i nadal będą nam serwować przednią rozrywkę polaną hektolitrami krwi.
Nadal więc
Scream to przede wszystkim pyszna, autoironiczna zabawa gatunkowymi kliszami. Już scena otwarcia zapewnia nam porządny zastrzyk endorfin. Za jej pomocą twórcy dają nam porządnego prztyczka w nos. Udowadniają, że nadal potrafią nas miło zaskoczyć, mimo że doskonale wiemy, jakiej konwencji się po nich spodziewać. Siłą rozpędu sceny otwarcia, stylizowanej nieco na zabawne wstawki z filmem
Cięcie, który straszył bohaterów filmowego
Krzyku, lecimy dalej. Twórcy, mimo że to dopiero pierwszy odcinek, postanowili zawiesić poprzeczkę bardzo wysoko. Jest więc sporo nie tylko humoru, ale i napięcia. Wszak do Lakewood wraca Emma, której psychika została mocno poszarpana przez wydarzenia z pierwszego sezonu. Proces jej powrotu do pełni sił zapewnia sporo ciekawych psychologicznych wstawek, przywodzących na myśl najlepsze dokonania Wesa Cravena.
No url
Zawiązano interesująco zapowiadający się wątek snów, który doda serialowi nieco powagi i grozy. Wśród bohaterów pojawiły się nowe postacie, które - jak można podejrzewać po pierwszym odcinku - będą umiejętnie mieszać w głowach zarówno mieszkańców Lakewood, jak i widzów przed telewizorami. Pierwszy odcinek jest zresztą mocno poświęcony samej psychologii jako takiej, która napędza wydarzenia oraz działania samych bohaterów. Analizy, nierzadko humorystyczne, wewnętrzne rozterki, a do tego ciągła aura niepewności, bo przecież każdy ma swojego trupa w szafie -
Scream nadal mocno mieszka w głowie i zachęca do badania tropów na bieżąco.
I Know What You Did Last Summer serwuje nie tylko sporo mrocznego klimatu, ale również mocne sceny gore. Twórcy nie bawią się w półśrodki i już w pierwszym odcinku każą nam zapomnieć o spokoju w miasteczku. Zabijając już na początku jedną z głównych postaci, zapowiadają jedno: będzie się działo! Z radością pokazują środkowy palec wszelkim obrońcom moralności, którzy chcieliby grzecznej telewizji.
Mamy tu do czynienia z powrotem godnym mistrza. Wszak nad drugim sezonem serialu wciąż wisi duch nieodżałowanego Wesa Cravena - człowieka, który jak mało kto czuł klimat gatunku, a zarazem potrafił umiejętnie opowiadać o niepokojach wieku dorastania językiem grozy.
Scream dzięki temu jest nie tylko bardzo wdzięcznym i zgrabnie nakręconym slasherem, który zarazem składa hołd zapomnianemu już nieco gatunkowi, ale również ciekawych spojrzeniem na współczesną popkulturę i dorastającą w jej rytmie młodzież.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h