Odcinek "Świętokradztwo" to kontynuacja wątków z poprzednich odcinków: politycy nadal poszczą i kombinują, zakonnicy ich pilnują, w ośrodku nie dzieje się nic godniejszego uwagi od umizgów Doroty do Tomasza, zaś siostra Bazylia i mistrz Tashi Ga pogłębiają swą "ekumeniczną znajomość". No i nie zapominajmy o wielkim rozkwicie miłości policjanta i Teresy.
To po kolei: odcinek znów trzymał się na politykach. Kiedy próby płatnego zdobycia jedzenia zawiodły, parlamentarzyści poszli na całość - czyli sięgnęli po tę przysłowiową brzytwę. Co prawda na początku trochę "tępą" - "ludowiec" słabo zna się na naturze - ale potem tę najsłuszniejszą. I w przekonaniu całego społeczeństwa - typową dla nich (jednym słowem, kradli). Akcja ze zdobyciem jedzenia oraz skutkami jego spożycia była zabawna - ale tylko zabawna. Niestety, nie było już tak ciekawie jak w poprzednich odcinkach. Wątek polityków zaczyna się rozjeżdżać na boki, brakuje spójnego pomysłu. Oraz (wielu!) trafnych żartów. Co nie zmienia faktu, że panowie są jak na razie najmocniejsi w serialu. Franciszkanie, jak na skromnych mnichów przystało, nie udzielali się za bardzo w epizodzie. Ot, policjanta wezwać, kilka razy przed kamerą przejść. I tyle.
[image-browser playlist="597781" suggest=""]
©2012 TVP1 / fot. K. Wellman
Równie mało wybitnie działo się w ośrodku Mala. Nawet mistrz, ten genialny mistrz, dziś nie zasypywał mądrymi radami. Ani swych uczniów (którzy pomału sami dochodzą, o co chodzi w tej całej medytacji. I ile można na tym zarobić), ani tym bardziej widzów. Jedyna ciekawa scena w ośrodku, jaką miała miejsce, to ostatnia rozmowa z Tomaszem w której… Ale o tym za chwilę.
Tomasz i Dorota. Wątek, zwłaszcza tej drugiej postaci, krytykuję od początku. Przy dziewiątym odcinku nie zwracam już większej uwagi na jego obecność. Ot, coś ktoś kombinuje żeby kogoś zniszczyć. Typowe, przewidywalne, nudne, ale już (przez czas) do przełknięcia.
Chyba najlepiej, zresztą jak tydzień temu, wypadła relacja siostra Bazyli(k)a - pan Ga. Można to nazwać nawet edukacją "miedzywyznaniową". Siostra Bazylia, kobieta silnie uduchowiona (której nie dziwne są kontakty z siłą wyższą), uczy się dzięki mistrzowi, że coś mogło być przed Chrystusem (i to nawet skuteczne!). Z drugiej strony mistrz ma możliwość poznania chrześcijaństwa od bardziej "praktycznej" strony. A może mu nie o wiarę w tych spotkaniach chodzi…
[image-browser playlist="597782" suggest=""]
©2012 TVP1 / fot. K. Wellman
Tym razem Siła wyższa nie zachwyciła, ani też nie zniechęciła. Jednak powoli zaczyna brakować tego "czegoś więcej". Tego, co sprawiało, że pierwsze odcinki były lepsze. Czegoś, po czym naprawdę człowiek będzie rozbawiony. Oraz wyciągnie z tego głębsze wnioski.
Ocena: 5/10