Pierwsze co się rzuca w oczy, to zaiste fantastyczne krajobrazy. To naprawdę miła odmiana po cotygodniowych wizytach w Nowym Jorku (gdzie jest kręcona znamienita większość obecnych seriali) czy też kanadyjskim Vancouver. Historycznie, przygody Sinbada mają swój początek w Bagdadzie. Co prawda w serialu brytyjskiej stacji jest to inna miejscowość, ale klimat bliskiego wschodu został dosyć dobrze odzwierciedlony, tak w architekturze jak i kulturze jaką obserwujemy na ekranie. Swoją drogą serialowe miasto portowe bardziej przypomina turecki Istambuł niż iracki Bagdad, ale różnica ta nie wpływa na odbiór serialu. Powiew świeżości jest przyjemny dla oka.
Początki przygód Sinbada i to, co do nich doprowadziło są przedstawione w przystępny sposób. Fabuła nie jest nazbyt skomplikowana, ani też zaskakująca, ale w tym właśnie tkwi jej urok. Bez trudu utożsamiamy się z głównym bohaterem i jego bratem Jamilem - kibicujemy im w emocjonujących momentach oraz współczujemy widząc ich trudną sytuację rodzinną. Poza tym chyba każdy z widzów ma jakieś marzenia, które się nigdy nie spełnią. Natomiast patrząc na Sinbada trudno nie dać nie ponieść się przygodzie, o której nie jeden widz zapewne marzył. Elliot Knight, który odtwarza postać głównego bohatera to mocny punkt serialu. Aktor nie znany szerszej publiczności, ale dzięki temu ma okazję pokazać swój talent. Pasuje do postaci nie tylko wizualnie, ale i dobrze ją odgrywa, co tylko wpływa na pozytywny odbiór nowej produkcji. Z innych ciekawych postaci wypada nadmienić Lorda Akbari, w którego wciela się Naveen Andrews znany z Zagubionych. Podczas premiery nie miał za dużo czasu ekranowego, ale scenarzyści wyraźnie zaznaczyli wpływ jego postaci na historię Sinbada i zapewne w dalszych odcinkach powróci, aby wyrównać rachunki z głównym bohaterem. O reszcie bohaterów raczej można powiedzieć niewiele, gdyż z tego co pokazał pilot, raczej rzadko będziemy oglądać stałą obsadę. W końcu to są przygody Sinabada żeglarza, a nie historia małego miasteczka.
[image-browser playlist="600998" suggest=""]
©2012 Sky 1
Drugą część odcinka natomiast odsłoniła nam to, o czym będzie ten serial. Po krótkim wprowadzeniu dostajemy pierwszą przygodę, początki na statku oraz sporo efektów I tu niestety pojawiły się we mnie mieszane odczucia. O ile stworzone komputerowo potwory jakoś specjalnie nie raziły, o tyle ujęcia panoramiczne płynącego statku na tle miasta wyglądały bardziej jak z gry komputerowej niż rzeczywistości. Pierwsze starcie z mocami ciemności wypadło także dosyć przyzwoicie - nie zaskoczyło, ale także nie raziło tandetą. "Sinbad" to typowy serial na letnie wieczory, od którego nie wymaga się skomplikowanej fabuły. Każdy odcinek zdaje się być oddzielną historią, która dostarczy widzowi rozrywki na przyzwoitym poziomie.
„Sinbad”, po pierwszym odcinku, zapowiada się na lekką i przyjemną produkcję, która dostarczy co tydzień dobrej rozrywki. Pozwoli odpłynąć widzowi w krainę przygód i przy tym się dobrze bawić. Do tego zaoferuje nam piękne widoki, jakże różne od miejskich metropolii. Co prawda, czasem będziemy musieli przymknąć oko na uproszczenia i niedociągnięcia, tak fabularne jak i graficzne, ale nie to jest najważniejsze. Ważne dać się porwać przygodzie i wraz z Sinbadem odkryć piękny, nieznany świat, czyż nie?
Ocena: 7/10