Marco to hollywoodzki aktor, który niedawno stał się jedną z najjaśniejszych amerykańskich gwiazd. Choć dostać się na szczyt nie było łatwo, to jednak kontynuowanie życia na tym poziomie również staje się wyzwaniem. Aktor zatrzymuje się w luksusowych hotelu Chateau Marmont w mieście aniołów, gdzie uczestniczy w różnych formach promocji swojego najnowszego filmu - sesjach zdjęciowych, wywiadach, czy publicznych wystąpieniach. Johnny Marco cały czas jednak szuka siebie, szuka sensu życia, czegoś, co dałoby mu radość.
[image-browser playlist="606199" suggest=""]©2010 Focus Features
Coppola bada to samo, co w swoich poprzednich filmach - sukces i samotność, choć w odróżnieniu od "Między słowami" i "Marii Antoniny", robi to z męskiej perspektywy. Reżyserka z allenowską determinacją skupia się na tym motywie, za każdym razem próbując wyciągnąć z niego coś nowego. Nie jestem pewien jednak, czy teraz jej się to udało. Nie bez kozery zresztą polski dystrybutor przełożył "Somewhere" na "Między miejscami", podobnie do wspomnianego już wcześniejszego filmu Coppoli - "Między słowami". Podobieństwa między produkcjami są bardzo wyraźne i choć zarys fabularny wydaje się zupełnie inny, finałowe przesłanie jest takie same.
Stephen Dorff rolę Johnny'ego Marco gra zupełnie poprawnie, ale niestety nie udaje mu się zdobyć sympatii widza, co w przypadku takiego obrazu jak ten, jest konieczne, by zaangażować się w film emocjonalnie. Sytuację nieco ratuje młoda Elle Fanning - każde jej pojawienie się na ekranie sprawia, że na naszej twarzy maluje się mały uśmiech.
[image-browser playlist="606200" suggest=""]©2010 Focus Features
Zadowolenie podtrzymuje też nienaganny styl wizualny Coppoli. Każde ujęcie wydaje się nieprzypadkowe i uwydatnia dokładnie to, co akurat reżyserka chciała przekazać. Nie spieszy się z akcją, nie zmienia często kadrów, spokojnie prowadzi narrację, tak by widz nie rozpraszał się i skupił się na emocjach głównego bohatera. Wiele wyraża choćby pierwsza scena obrazu, gdzie Marco jeździ swoim Ferrari po opustoszałej drodze. W ciągu trwającego blisko dwóch minut ujęcia kamera nie rusza się i nie podąża za samochodem, nawet gdy ten zupełnie znika z ekranu.
"Somewhere. Między miejscami" to solidne, dające do myślenia kino, obnażające słabości człowieka, istniejące nawet w pozornie łatwej sytuacji życiowej. Sofia Coppola wciąż pozostaje znakomitym obserwatorem ludzkiej duszy, dalej zachwyca swoim wizualnym stylem, ale nie potrafię nie odnieść wrażenia, że to wszystko już widziałem i co gorsza, w jej filmach.
Ocena: 7/10