SpellForce: Conquest of Eo to coś nowego w tym uniwersum, bo Spellforce 3 było RTS-em z elementami RPG, a tutaj mamy strategię turową. Momentalnie można poczuć klimat w stylu kultowego Heroes of Might & Magic III- oczywiście z wieloma innymi rozwiązaniami. Chodzi o to, że gry tak samo angażują i są podobnie skonstruowane. Po prostu widać, że legendarny poprzednik miał istotny wpływ na nową produkcję. Gra Conquest of Eo wciąga i angażuje, po prostu trudno się od niej oderwać. A nie jest krótka! Po wielu godzinach z nią spędzonych miałem wrażenie, że doszedłem dopiero do połowy i czeka na mnie jeszcze masa rzeczy do zbadania. To duży atut dla fanów strategicznych gier turowych. Niektóre zalety dostrzegalne są od razu. Mapa gry jest olbrzymia – pomimo kilkunastu godzin grania zwiedziłem ją może w 1/3. Pełno jest ciekawych, losowych rzeczy, które mogą nam wiele dać, ale też zabrać, bo trafimy na niezależną armię demonów, które są silniejsze niż nasza kompania. Zwiedzamy świat w stylu wspomnianych Heroesów... Mamy więc wiele różnych lokacji (np. miasta, w których możemy handlować i werbować jednostki) oraz masę fabularnych questów, dzięki którym możemy zdobyć ważne bonusy. W grze nie ma monotonii. Możemy budować naszą potęgę na wiele różnych sposobów. Są tu też elementy gry 4X z budową infrastruktury generującej surowce (złoto, mana), które się kończą, więc trzeba to ciągle rozbudowywać i walczyć o teren z nieprzyjaciółmi.
fot. materiały prasowe
+10 więcej
Sama walka też przypomina kultowego przedstawiciela gatunku, bo mamy minimapkę podzieloną na heksy, po której turowo przemieszczamy jednostki i atakujemy wroga. Są tutaj trzy punkty akcji, podczas których możemy atakować, rzucać buffy na sojuszników, klątwy na wrogów oraz inne ofensywne czary. Są one dość proste i intuicyjne. Nie ma tu może jakichś fajerwerków, ale animacje jednostek są dopracowane, ładne i efektowne.  Na początku mamy do wyboru klasy. Nekromantą możemy budować stwory dzięki określonym mieszankom różnej klasy, znacznie zwiększając  tym nasze szeregi. Inna klasa – Artificier – dzięki różnym zebranym surowcom może robić glify, które dodają sporo buffów naszym jednostkom. Trzecia klasa to Alchemik – wszelkiego rodzaju przedmiotami poprawiamy szanse naszych armii. Fajne jest to, że dzięki losowym questom oraz zwiedzaniu mapki nasza księga magicznie uzupełnia się o nowe strony i nowe czary, które musimy dodatkowo odkryć. Możemy obrać różne kierunki i osiągać różne cele. A to pozwala na różnorodną zabawę. Wszystkie postacie w naszej armii zdobywają doświadczenie, więc nawet jednostkami z pierwszego lub drugiego poziomu (a jest ich więcej) możemy zwiększać siłę.  Poziomów trudności jest kilka, ale SI na tym etapie gry działa dość dziwnie i pozostawia mieszane odczucia. Każdy czarodziej krążący po mapie ma reputację. Ona nieraz spada, więc konflikt narasta. Przez pewien czas wydaje się, jakby SI było zbyt statystyczne i mało agresywne. Ich działania z czasem stają się lepsze, a gdy nasza reputacja spada, zaczepne ataki stają się frustrujące i skuteczne. Brakuje w tym wszystkim jednak jakiegoś pazura, by zagrożenie ze strony innych było naprawdę odczuwalne. Nie jest to może jakąś wielka wada, bo konflikt pojawia się naturalne, ale coś tutaj zgrzyta. Istotnym problemem jest natomiast system bitew, który wydaje się niedopracowany. Jak w każdej grze mamy automatyczne rozstrzygnięcia. Często – pomimo przewagi w sile (są podane punkty) – ponosimy porażkę, a gdy staniemy się uczestnikami bitwy, bez problemu i bez strat wygrywamy. To pozostawia niesmak i w wielu przypadkach marnuje czas gracza. Spellforce: Conquest of Eo nie będzie na pewno grą na poziomie Heroes of the Might & Magic 3, ale jaki tytuł może równać się takiemu ponadczasowemu klasykowi? Pomimo drobnych wad nowa gra jest angażująca i ciekawa. Pozwala na wiele godzin dobrej, atrakcyjnej i rozbudowanej zabawy, jaką każdy fan strategii turowych oczekuje. Część RPG doskonale uzupełnia się ze strategią.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj