Pierwsza połowa odcinka jest powolna. Ponownie położono nacisk na sytuację Annalise i jej terapię w gabinecie Isaaca. Pierwsze sceny to nic innego, jak długie rozgrzebywanie starych ran. Wspomnienia utraty dziecka, morderstwo jej męża, odsiadka w więzieniu - wszystko to przypomnieć widzom, dlaczego Annalise jest zgorzkniała i wściekła na świat. Okazuje się jednak, że ma to również inny wymiar dla wydarzeń serialu. Jej sytuację skontrastowano z doświadczeniami terapeuty, który przeżył podobną stratę jak Annalise. Z jednej strony, jest to dobry wgląd w przeszłość Isaaca i rzuca nieco światła na jego tajemnice. Pozwala zrozumieć, dlaczego Annalise jest jego słabością. Z drugiej jednak strony jego postać jest całkowicie nowa, a próbuje się nam na siłę porównywać do Annalise, która jest przecież kluczowym elementem serialu. Różnią się nie tylko charyzmą charakterów, ale przede wszystkim stażem. O ile wątek utraty ciąży był jednym z kluczowych twistów fabularnych poprzednich sezonów, tak teraz zrównanie tego faktu z doświadczeniami Isaaca wydaje się być po prostu nie na miejscu. Isaac jest świeżym nabytkiem dla serialu, ale póki co jego postać wydaje się być zbędna. Na tym etapie fabuły wydarzenia potoczyłyby się swoim torem i bez niego. Na szczęście nie samą terapią żyje ten serial. Zbiorowy pozew, do którego szykuje Annalise, w dalszym ciągu jest jednym z głównych wątków. Tym razem pokaz sił, przeniósł się na wyższe szczeble niż dotychczas. Bonnie została odsunięta od sprawy, a prokurator okręgowy przejmuje pałeczkę, od razu grając nieczysto. Powoduje to kolejne konflikty, którym musi zapobiegać Annalise. Oczywiście dokonuje tego w typowym dla serialu stylu, nie szczędząc widzom ani pomysłowości, ani emocji. Jej osobista vendetta stanowi dość solidny motor działań, który jest wystarczający by uwierzyć w jej motywy. Nieco bardziej zaskakuje jej osobliwa współpraca z Connorem. Z jednego odcinka na drugi, Connor z humorzastego studenta w depresji zmienił się w pełnego energii prawnika, który samą siłą woli może góry przenosić. Nie chodzi nawet o szybkość tej przemiany, ale jej przyczyny. Jego współpraca z Annalise była jeszcze do niedawna wielkim, ciążącym kamieniem w jego życiu i przyczyną do najgorszego. Wypominkom i uporczywym komentarzom nie było końca. Raptem okazuje się, że to właśnie Annalise jest jego emocjonalną wybawicielką, a praca ramię w ramię wnosi nowe światło do życia Connora. Trochę to naciągane, stoi w sprzeczności z samym sobą, ale trzeba przyznać, że przynajmniej popycha akcję do przodu. Drugą połowę odcinka ogląda się nieco lepiej, choć nie jest ona pozbawiona znanych nam schematów. Powoli na główny plan wysuwa się dochodzenie Laurel, która dalej poszukuje dowodów, że to jej ojciec zabił Wesa. I to właśnie ten wątek zaczyna nadawać więcej wyrazistości serialowi. Stanowi zgrabne połączenie z poprzednimi sezonami i zagęszcza akcję. Dotychczasowe wątki zaczynają łączyć się w jedną całość, tworząc przyjemną i przemyślaną układankę, której rozwiązanie może nas jeszcze zaskoczyć. Michaela i Olivier stoją przed ważną decyzją, która może obrócić się nie tylko przeciw nim, ale zburzyć dotychczasowy ład serialu. W centrum tego wszystkiego znajduje się ojciec Laurel i jego firma Antares. Zgrabne połączenie dużych pieniędzy, zemsty i rodzinnego biznesu. Najgorzej w tym odcinku wypada jednak Frank, który ponownie dostaje bardzo drugorzędną rolę. Pojawia się sporadycznie, a jego sceny czasem nie wnoszą niczego więcej poza nagim torsem. Ciągle jednak zdecydowanie najlepiej wypada Bonnie, która po intensywnym poprzednim odcinku, dostała nieco spokojniejszy epizod. Jej obecność podkręca jednak akcję, nadając jej ciekawej głębi. Jest to tym bardziej widoczne, że to właśnie ona zjawia się na miejscu przestępstwa i po kolei odkrywa wydarzenia feralnej nocy. Pytanie brzmi: po której stronie się opowie? Na koniec, standardowo dostajemy kolejny fragment układanki. Tym razem scenarzyści ujawniają, że Annalise żyje i jest w głębokim szoku, a jej ciało pokrywa jeszcze świeża krew. Na palcach jednej ręki można policzyć postaci, których los nie jest nam jeszcze znany. Zabawa w entliczek pentliczek trwa na całego. Oby zimowy finał był wart tej cierpliwości widzów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj