Plan Gibsona jest bardziej rozbudowany i mniej przewidywalny, niż oczekiwałem. Zaklepanie sobie rodziców spoza podstawowej grupy to ruch skuteczny, bo pozwala na elastyczniejsze działania i - przede wszystkim - łatwiej wywieść w pole FBI. Cały wątek z wykorzystaniem Buddy'ego jest wielką niewiadomą, a przez to jednocześnie niezwykle intryguje. Udaje się wprowadzić przyjemną nutkę tajemnicy, która pomimo stopniowego rozwoju fabuły jest na tyle niewielka, że pobudza ciekawość, nie podając wszystkiego na tacy.

Wydarzenia w centrum porywaczy również są zaprezentowane w formie niezwykle interesującej. Każdy kolejny etap planu Gibsona zaskakuje, bo tak naprawdę (poza faktem zemsty na dyrektorze CIA) nie wiemy, jak chce tego dokonać. Dostajemy zaledwie ogólne skrawki informacji, które możemy połączyć w powierzchowną całość. W pewnych momentach Gibson staje się przerażający, bo widzimy, że coraz bardziej pogrąża się w skrajności swojej krucjaty. Najpierw zabicie dzieciaka, teraz wykorzystanie drugiego jako transportującego muła - to wszystko trochę przeczy jego pobudkom, bo zaczyna stawać się tym, kim jest jego wróg. Nieźle jednak wygląda to w scenie Gibsona z jego córką - prawie przekonał mnie do tego, że naprawdę żałuje zabicia młodego Chińczyk.a

[video-browser playlist="634985" suggest=""]

Nie obywa się jednak bez kilku rażących elementów. Sceny z helikopterami biją po oczach sztucznością i wykorzystaniem green screenu na poziomie kina klasy C. Wątek organizacji nazistów też nie przekonuje, bo oparty jest na ogranych i mało interesujących kliszach. Nie jestem też przekonany co do zwrotu akcji z pomagierką Gibsona. Sam zabieg jest niespodziewany, ale mało wiarygodne wydaje się jej pojawienie w pracy po przerwie.

Crisis już dziesiąty odcinek z rzędu prezentuje poziom równy, przedstawiając ciekawą historię i dostarczając emocji, których zdecydowanie nie brak. Są pewne niedopracowane elementy oraz naciągnięcia, ale nie można powiedzieć, że twórcy nie mają solidnych pomysłów. Pozostaje tylko pytanie - jaką rolę odegra Finley?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj