Star Trek: Prodigy mimo wszystko zaskakuje, bo w formie serialu dla dzieci udaje się przemycić dobrą rozrywkę.
Star Trek: Prodigy nie kryje się z tym, że jest serialem głównie skierowanym do dzieci, ale twórcy wykazują się umiejętnym wyczuciem, jak to robić na tyle przystępnie, by dorosły widz nie poczuł fali zażenowania. Do tego te dwa odcinki doskonale wręcz spełniają rolę zapoznawania młodych widzów z uniwersum. Hologram Janeway tłumaczy, czym jest Federacja, jakie przyświecają jej cele i jak to wszystko działa. Wyszło świetnie! Jest w tym ta szczypta ukrytego zachwytu i ekscytacji, która najzwyczajniej może trafić do młodego odbiorcy, a u dorosłego wywołać uśmiech aprobaty. Czuć, że twórcy wiedzą, jak to robić z klasą, a wykorzystanie do tego Janeway jest jedną z lepszych decyzji, jakie można było podjąć.
Konwencja serialu animowanego rządzi się swoimi prawami, więc zawsze w tle musi być jakieś głębsze przesłanie dla młodego odbiorcy. Te są przemyślane i nienachalne. Naturalnie wpisują się w ducha Star Treka, czyli ideę równości, współpracy i przyjaźni. To w obu odcinkach daje do zrozumienia, że tego typu motywy pełnią istotną rolę, ale w odróżnieniu od wielu serialu animowanych, nie są boleśnie infantylne i łopatologiczne. Twórcy traktują swojego widza z szacunkiem i wierzą, że coś niedosłownego może do odbiorcy dotrzeć.
Pozornie irytujące mogą być zachowania bohaterów na czele z Daiem, który siłą rzeczy jest centralną postacią historii. Łatwo jest jednak zapomnieć, że oglądamy na ekranie nastolatków, którzy nie znają w ogóle realiów wszechświata i pierwszy raz udało im się uciec z niewolniczej kolonii górniczej. To też po głębszym przemyśleniu dodaje wiarygodności produkcji - postacie uczą się na błędach.
Cieszy fakt, że
Star Trek: Prodigy to nie jest procedural, przygody bohaterów nie są oparte na perypetiach rozpisanych na pojedyncze odcinki. Mamy ciągłość, tajemnicę i intrygujący rozwój, bo uwięzienie na planecie przez działania Gwyn stają się atrakcyjnym wątkiem w perspektywie nadciągania czarnego charakteru. Choć serial jest o dojrzewaniu grupy nastolatków różnych ras, może trafić do widza w każdym wieku. To też bardzo odróżnia tę produkcję od innych kreskówek.
Star Trek: Prodigy może się podobać, bo pomimo określonej konwencji i dziecięcych bohaterów więcej w tym czuć klimatu Star Treka niż w takim
Star Trek: Discovery.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h