W Stewardesie Cassie po raz pierwszy od czasu Bangkoku (i pierwszy raz na trzeźwo) spotyka Mirande, jednak jest to szybkie spotkanie zakończone ucieczką tej drugiej. Bohaterka dalej postanawia prowadzić prywatne śledztwo w sprawie śmierci Alexa, wykorzystując do tego zniszczone papiery zabrane z domu rodziców zamordowanego biznesmena. Tak trafia na ślad pewnego tajemniczego lotu, a następnie z pomocą Maxa, chłopaka Annie, stara się włamać do komputera firmy, dla której pracował Alex. W tym czasie Annie sama wikła się w kryminalną sprawę, gdy jeden z klientów prosi ją o niebezpieczny zwrot przysługi.  Cały czas serial ten zapewnia sporą dawkę nieskrępowanej, lekkiej rozrywki w sam raz na zimny wieczór. Wszystko przez to, że twórcy w nowych epizodach potwierdzają, że potrafią kryminalną intrygę wymieszać z humorystycznym elementem i jakoś udaje im się nie wypaść z ułożonych przez siebie torów. W tych odcinkach to świetnie widać, ponieważ główny element fabularny związany ze śmiercią Alexa został całkiem sprawnie podany w lekkiej formie, bez zbytniego popadania w jakiś rodzaj nadmiernego dramatyzmu, przez co nie ma żadnego silenia się na jakiś rodzaj pompatyczności. Postawiono na prostą, przyjemną rozrywkę w płaszczu thrillera i tego bardzo dobrze twórcy się trzymają, cały czas konsekwentnie prowadząc historię w odpowiednim kierunku, bez zbytnich potknięć po drodze.
HBO Max
Chociaż nie ukrywam, mamy taki wątek w tych odcinkach, który według mnie jest zupełnie niepotrzebny. To kwestia relacji Cassie z jej bratem. Twórcy odbiegli ze swojego schematu i niestety to nie wyszło. Wszystko stało się nadmiernie emocjonalne i podniosłe. Problem w tym, że w tej konwencji nie za bardzo ten element fabuły pasuje. To tak jakby próbować założyć kilka rozmiarów za małe buty. Może jakoś ten zabieg się uda, jednak potem będzie nam to sprawiało dyskomfort. I tak właśnie jest z wątkiem przeszłości Cassie, który tutaj pasuje póki co jak pięść do nosa, ponieważ za bardzo sili się na ten dramatyzm. Jednak na szczęście całość ratuje bardzo dobra Kaley Cuoco, która potrafi zbalansować ten luz i nonszalancję głównej bohaterki i jej emocjonalną stronę, przez co nawet uwierzyłem w rozterki związane z bratem, ojcem i całą sprawą. Na uwagę zasługują ciekawe wątki poboczne, szczególnie ten Annie, który uaktywnił się w nowych odcinkach. Pod warstwą czarnego humoru, sarkazmu i stoickiego spokoju bohaterki całkiem nieźle wybrzmiewa kwestia moralności i odkupienia swojego długu u niebezpiecznych klientów. Scena, w której Annie orientuje się, że przyniosła więźniowi tabletki mające mu pomóc w samobójstwie, była dobrze odegrana i miała swoje napięcie. Trochę mniej wyeksploatowano w tych odcinkach element fabuły dotyczący szpiegostwa przemysłowego Megan i rzeczywiście aspekt, który zapowiadał się dobrze w poprzednich epizodach, jakoś osiadł na laurach.  Rosie Perez, która wciela się w Megan, całkiem dobrze odnajduje się w roli, mieszając zagubienie z pewnością siebie i małym zmysłem manipulatorskim. Nowe odcinki Stewardesy trzymają dobry poziom poprzedników, oferując przyjemną, prostą rozrywkę z niezłą intrygą i ciekawymi bohaterami. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj