Nie oszukujmy się – serial stacji CW w niewielkim tylko stopniu przypomina ten, do którego się odwołuje, czyli kultową już produkcję HBO. To oczywiście w jakimś stopniu "wina" targetu, którym w wypadku Pamiętników Carrie są nastolatki, a nie młode, wyzwolone seksualnie kobiety. Bardzo słaba oglądalność premierowego odcinka drugiego sezonu jednak trochę dziwi. Pamiętniki... są przyzwoitą produkcją obyczajową o młodzieńczych rozterkach, z modą w tle i świetną ścieżką dźwiękową – wydawałoby się, że pisaną z myślą o swojej publice. A jednak brak jej tego "czegoś", co miała Plotkara czy nawet inna popularna produkcja CW – 90210. Być może ten brak pazura sprawia, że serial nie przyciąga przed ekrany także starszej widowni – tej, dla której perypetie Carrie byłyby czystą guilty pleasure.

Otwarcie sezonu na ogół powinno nieść za sobą powiew świeżości. I tak jest w tym wypadku, bo w fabule pojawia się postać Samanthy Jones, która w Seksie w wielkim mieście była tą najbardziej seksualną, rozwiązłą i bezkompromisową z bohaterek. W serialu oglądamy okoliczności poznania się Carrie i Samanthy. Samantha (nie Sam!) jest kuzynką Donny i pracuje w barze blisko nowojorskiego – tymczasowego – mieszkania Carrie. Przebojowa dziewczyna pomaga jej dostać się do mieszkania, do którego klucze zgubiła wraz z torebką. Owo zniknięcie spersonalizowanej torebki, odziedziczonej po mamie, z napisem "Carrie" na klapie, ma być zresztą rozumiane jako strata w imię zysku. Rzecz materialna w zamian za prawdziwą przyjaźń na lata. Wydaje się, że Samantha sporo namiesza w życiu Carrie. A czy przypomina swoje starsze wcielenie? Zdecydowanie tak. Lindsey Gort przede wszystkim wygląda jak młoda Samantha, ale i jej odważne zachowanie czy takie "błahostki", jak brak bielizny pod skąpym strojem pasują do obrazka, jaki mają w pamięci fani Seksu w wielkim mieście.

[video-browser playlist="634332" suggest=""]

Sceny dziejące się w Nowym Jorku jak zwykle w Pamiętnikach Carrie wypadają lepiej niż te w rodzinnym mieście Bradshaw, Connecticut. Tu jak zwykle same happy endy: ojciec Carrie poznaje chłopaka Dorrit, który od razu przypada mu do gustu, a irytująca Mouse godzi się z Maggie, wybaczając jej, że pocałowała Sebastiana, doprowadzając do jego ostatecznego zerwania z Carrie. Zdecydowanie zbyt łatwo scenarzyści serialu łagodzą wszystkie konflikty. W życiu byłoby to wskazane; w serialu, który ma przyciągać widownię – niekoniecznie. Kolejnym błędem, który należałoby wytknąć, jest niedopracowany czarny charakter. Donna nagle z największej przeciwniczki Carrie staje się koleżanką wpadającą z wizytą? Trochę mało wiarygodne. A jak potoczy się związek Carrie z Sebastianem? Tego póki co nie wiadomo, ale przydałby się ktoś do miłosnego trójkąta. To podkręca zainteresowanie i wywołuje emocje. Na razie najciekawszym wątkiem serialu – za który należy twórców docenić – jest poszukiwanie seksualnej tożsamości przez Walta. Pierwszy odcinek drugiego sezonu można wręcz nazwać historią dziewczyny i jej przyjaciela-geja. Carrie i Walt tworzą bodaj najciekawszy duet w serialu.

Jeśli Pamiętniki Carrie chcą się utrzymać w ramówce, powinny obrać jakiś konkretny kierunek - albo dążyć do bycia nieco cofniętą w czasie Plotkarą, czyli typowym serialem młodzieżowym z masą intryg i sercowych perypetii, albo do bycia Seksem w wielkim mieście w młodzieżowym wydaniu, czyli produkcją mówiącą szczerze o związkach, seksie i relacjach społecznych. Na razie aspirują do bycia tym drugim, jednak jeszcze długa droga przed nimi do zdobycia serc publiczności. Pytanie, czy dwanaście odcinków serii wystarczy na osiągnięcie tego celu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj