Anastazja jest młodą Greczynką, która pewnego dnia zostaje porwana i przeniesiona do Turcji, gdzie zostaje służką u Karayelzadego Ibrahima. Mimo pomocy zewsząd pięknej dziewczynie trudno jest przyzwyczaić się do nowego losu. Czuje, że przeznaczone jest dla niej inne życie. Jej przeczucia potwierdza tajemniczy żebrak, który zwiastuje Greczynce, że zostanie królową. Wkrótce Anastazja przenosi się do pałacu sułtana… Piękna, pozostawiona w szarościach i błękitach okładka ładnie komponuje się z czerwonymi napisami, odpowiednio podkreślającymi najważniejsze informacje – że książka jest o sułtance Kosem, a sama powieść jest podstawą serialu Wspaniałe stulecie: Sułtanka Kosem. Nie dajcie się jednak zwieść temu napisowi – początki historii serialowej i książkowej Anastazji są zupełnie różne. Specjalnie piszę „początki”, ponieważ w pierwszym tomie mamy dopiero zalążek powstania przyszłej sułtanki, a mężczyznę, który odmieni jej życie, nasza bohaterka poznaje dopiero pod koniec powieści. Na czym więc skupia się książka? To historia młodej dziewczyny, która postanawia zawalczyć o swoje przeznaczenie i pomału staje się coraz okrutniejsza.
fot. materiały prasowe
Dużą zaletą tej książki jest to, że naprawdę szybko się ją czyta – mimo że tak naprawdę niewiele się dzieje, to czytelnik nie zauważy, kiedy ją "połknie". Przez godziny podróżujemy z Anastazją po czterech latach jej życia i widzimy, jak przemienia się odpowiednio w Hatice, Mahpeyker i Kosem. Jednakże problem jest z samą bohaterką – jest ona dosyć trudna do polubienia. Nie bacząc na imię, jakie przybiera, to wciąż uparta i arogancka dziewczyna, która nie raz wykaże się nie tylko bezczelnością, ale wręcz chamstwem. Rozumiem, że autorka chciała stworzyć zadziorną i szczerą dziewczynę, jednakże, niestety, rozminęła się z celem. Anastazja w czasie całych 480 stron skupia się na tym, że musi zostać królową, i zachwyca się swoją urodą, krytykując tylko innych. O wiele lepiej prezentują się dwie sułtanki – Handan i Safiye, choć książkowa Safyie jest tylko marnym cieniem serialowej wersji. Czuć jednak, że walczą między sobą dwie równe sobie bohaterki. To duży plus. Szkoda tylko, że autorka tak zmieniła losy Safiye, pozbywając się największej zalety swojej powieści. Sułtanka Kosem w Haremie to średniej jakości powieść historyczna, której bliżej jednak do Carycy Ellen Alpsten, choć z mniejszą liczbą scen erotycznych. Ci, którzy chcieliby dzięki niej dowiedzieć się trochę o prawdziwej Kosem, będą zwiedzeni, tak samo jak fani serialu, oczekujący, że to, co zobaczyli na ekranie, przeczytają w książce. Powieść jest jednak dobra jako miły dodatek na niedzielne popołudnie dla osób, które lubią książki obyczajowe osadzone w dawnych czasach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj