Frank D'Arbo (Rainn Wilson) to typowy nieudacznik. Już od najmłodszych lat nie miał w życiu lekko: urodą nie grzeszył, a w szkole był obiektem drwin i prześladowań. Zmiana, a zarazem jego największe szczęście, przyszła w późniejszych latach jego życia, kiedy poznał i ożenił się z piękną Sarą (Liv Tyler). Jednak mężczyzna nawet małżeństwem nie mógł się nacieszyć, bowiem jego wspaniałą żonę "ukradł" mu bezwzględny diler narkotykowy imieniem Jacques (Kevin Bacon). Na domiar złego, kiedy zgłasza sprawę na policję, spotyka się z brakiem reakcji ze strony stróżów prawa, a co więcej, nawet pewną drwiną. Zdesperowany Frank postanawia wziąć sprawy we własne ręce i samemu zacząć wymierzać sprawiedliwość. W tym celu przywdziewa kostium i staje się Kosą na przestępców. Z kluczem do rur w ręku i nawiedzoną fanką komiksów u boku (Ellen Page), D'Arbo rusza na ratunek swojej żonie.

[image-browser playlist="606195" suggest=""]©Monolith Video 2011

Zasiadając do seansu "Super" kompletnie nie wiedziałem, czego się mogę spodziewać. O filmie niewiele wcześniej słyszałem, a okładka jak i opis sugerowały raczej jakąś durnowatą komedyjkę, na której próba nie uśnięcia mogłaby okazać się dość sporym wyzwaniem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy produkcja Jamesa Gunna okazała się zaskakująco dobrym filmem, a co więcej, naprawdę śmieszną komedią.

Pisząc o "Super" ciężko jest uniknąć porównań do "Kick-Ass", do którego jest podobny. Istnieje jednak pomiędzy tymi filmami jedna istotna różnica: o ile produkcja Vaughna zrealizowana została za dużo większe pieniądze i w głównej mierze stawiała na efektowność, o tyle obraz Gunna najzwyczajniej w świecie śmieszy. Owszem, "Kick-Ass" również był zabawny, ale nie w takim stopniu. Zapewne spora w tym zasługa odtwórców głównych ról, od samego patrzenia na których pojawia się na twarzy banan. Rainn Wilson jest bezbłędny jako nieporadny i żałosny osobnik, któremu życie co chwila zasadza kopa w cztery litery. Już samo obserwowanie go jak płacze dostarcza dzikiej radości, o scenach wątpliwej walki z przestępczością nawet nie wspominając. Jednak prawdziwą gwiazdą "Super" jest Ellen Page w roli Siekierki, czyli pomocniczki naszego superherosa. Warto nadmienić, że dziewczyna ma dość poważne problemy z kontrolowaniem własnych emocji i gdy tylko w ręce wpadnie jej jakieś ostre narzędzie, to człowiekowi nie pozostaje nic innego, jak tylko uciekać ile sił w nogach. Mówiąc krótko, to, co wyczynia ta 22-letnia fanka komiksów jest nie do opisania. Doprawdy nie sądziłem, że ta aktorka jest w stanie z tak udanym skutkiem wcielić się tak szaloną i zwariowaną postać. Dużo gorzej natomiast wypada Liv Tyler, która w zasadzie nie bardzo wiem, co robi w tym filmie. Sarę mogłaby zagrać jakakolwiek inna aktorka, bo scen z jej udziałem jest niewiele i nie dają zbyt szerokiego pola do popisu. Nieco lepiej wypada Kevin Bacon, którego od zawsze bardzo lubiłem, chociaż i on nie ma tutaj okazji, by w pełni zaprezentować swój kunszt aktorski.

[image-browser playlist="606196" suggest=""]©Monolith Video 2011

Nie ma to jednak większego znaczenia w obliczu wspomnianego duetu Wilson-Page, który gra tutaj pierwsze skrzypce i jest motorem napędowym całej produkcji. Te dwa jakże odmienne charaktery, paradujące w kiczowatych strojach, stają się przyczyną wielu zabawnych sytuacji. Wystarczy wspomnieć takie sceny, jak ta, w której Siekierka pragnie ukarać chłopaka, który zarysował auto jej koleżanki lub też ta, w której dziewczyna stara się uwieść Franka, prężąc się przy tym i przybierając coraz to dziwniejsze, z zamierzenia erotyczne, pozy. Możecie mi wierzyć, uśmiech na twarzy gwarantowany, ale to już trzeba zobaczyć na własne oczy.

[image-browser playlist="606197" suggest=""]©Monolith Video 2011

W filmie nie podobały mi się natomiast dwie rzeczy. Pierwsza, brak zdecydowania twórców co do tego, jaki film pragną nakręcić. Niby mamy do czynienia z komedią, ale chwilami ciężko oprzeć się wrażeniu, że produkcja niebezpiecznie zmierza w kierunku dramatu. Oczywiście nie ma w tym nic złego, w końcu już nie takie połączenia skutkowały później ciekawym produktem finalnym, choć osobiście uważam, że akurat w przypadku tego konkretnego obrazu, skupienie się wyłącznie na warstwie komediowej wyszłoby mu jedynie na dobre. Owszem, film posiada swego rodzaju słodko-gorzki morał, jednak wątki czysto rozrywkowe odrobinę gryzą się ze scenami o poważniejszym wydźwięku. Druga sprawa to zbędne według mnie komiksowe "dymki" typu "blam", "boom" itp. pojawiające się przy okazji scen walki. Rozumiem, że to film o superbohaterze, więc taka jego stylistyka, aczkolwiek trochę razi to w oczy, zaś wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Należy także zaznaczyć, iż film jest dosyć krwawy i raczej nie nadaje się dla młodszego widza, również ze względu na wulgarny język.

[image-browser playlist="606198" suggest=""]©Monolith Video 2011

Gunnowi udała się rzecz niecodzienna; nakręcił film, który nie tylko ukazuje świat superbohaterów w krzywym zwierciadle, ale i autentycznie bawi. Co prawda nie jest on pozbawiony wad, ale podczas seansu nieszczególnie zwraca się na nie uwagę, gdyż film pochłania bez reszty i zapewnia solidną porcję rozrywki. Strzałem w dziesiątkę było obsadzenie głównych ról, bowiem to głównie dzięki aktorom produkcja jest tak udana. Jeżeli chcecie zobaczyć Ellen Page w niecodziennym wcieleniu, to "Super" obejrzeć musicie, no bo co tu dużo mówić, ten film jest po prostu super.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj