Superman i Lois do tej pory był chwalonym przez nas serialem i nie inaczej będzie w tym tygodniu, choć pojawiły się dość znaczące niedociągnięcia. Znowu zgrzytało w sekwencjach poświęconych Supermanowi, ale również kulała narracja - z koherencją zdarzeń na czele. Ostatnie sceny odcinka zatytułowanego Haywire potwierdzają jednak, że tym bohaterom i wykreowanej przez twórców atmosferze wiele można wybaczyć. Widzimy po raz kolejny starania Clarka, aby łączyć podwójne życie ojca i superbohatera, ale tutaj dochodzi też  - bynajmniej nie celowo -  do zaniedbania  żony. Oczywiście nie ma mowy o typowym melodramacie, a twórcy naprawdę umiejętnie piszą swoich bohaterów, którzy przede wszystkim rozwiązują problemy dialogiem. Gesty zarezerwowane są na urocze lub delikatnie wzniosłe i pompatyczne podsumowanie. Lois jest bohaterką do tej pory świetnie prowadzoną i jej wyrozumiałość dla męża jest niezwykle szczera i budująca dla widza. Nie czyni mu wyrzutów, stwierdza nawet, że sama zgodziła się na samotne randki i rocznice. Są to ustępstwa, na które musi iść jako żona, ale w czwartym odcinku stanowi to jedynie bardzo ciekawe dopełnienie całego wątku z wyjazdem Kentów na farmę do Smallville.
The CW
Głównym moim zarzutem w stronę tego odcinka jest obecność złoczyńcy, Killgrave'a. Pojawia się w tej historii niczym postać z kreskówki, której bondowski plan z użyciem wybuchowej gumy zdaje się być z pozoru idealny, ale zaraz potem widz zadaje sobie kilka pytań. Skąd złoczyńca (będący w kaftanie bezpieczeństwa) miał gumę do żucia i to taką, która klasyfikuje się jako śmiercionośna broń? Po drugie, Killgrave musiał mocno trzymać kciuki za to, żeby jeden z konwojentów miał analogowy zegarek. Wybaczcie czepialstwo, w końcu jest to pewna komiksowa umowność, którą wybaczyłbym, gdyby jednak wątek wroga Supermana w tym odcinku został lepiej przemyślany. Ten nie postanawia bowiem uciec, zaszyć się gdzieś i obmyślać swoje kolejne, szalone pomysły. On staje do konfrontacji, która w sekundę zostaje rozwiązana i właściwie do końca  nie rozumiem, czy to był dla niego test inteligencji technicznej? Chciał sprawdzić, jak działa jego broń na Supermana? Dziwną sytuacją jest również ta, kiedy przejęty konwój nagle znika z radarów w środku miasta i nie tylko Superman ma problem ze zlokalizowaniem przestępców, ale także miejski monitoring. Zawsze miło jest zobaczyć Tylera Hoechlina w kostiumie, ale w czwartym odcinku, jak i w całym serialu, cieszą mnie najbardziej te momenty, kiedy jednak peleryna i kostium zostają pod koszulą Clarka.
Źródło: The CW
+10 więcej
Pojawienie się złoczyńcy nie dało nam zbyt wielu scen akcji, ale za to stało się pretekstem do nasilenia emocji między tytułowym duetem i Samem Lane. Da się lubić tego bohatera, bo choć jest momentami typowym wojskowym, który poświęca swoje życie armii, dopiero potem zaś stawia na rodzinę, to pasuje do całej tej historii, a przy tym potrafi pokazać ludzką twarz ojca, teścia i dziadka. W tle rozgrywa się  wątek Lois  w starciu z Morganem Edge'em. Było tym razem więcej konfrontacji słownych - odkrywamy  jego prawdziwe intencje, zatem jak najbardziej należy postawić przy tej historii duży plus. Znowu jednak serial najwięcej zyskuje, kiedy daje bohaterom czas na bycie rodziną i załatwianie przyziemnych spraw. Tym razem gorzej wypadła historia dzieciaków, bo jest to rozwinięcie motywów sprzed tygodnia. Jeden z synów chce zostać bohaterem, przejąć niejako rolę ojca i podarować mu więcej czasu na ratowanie innych ludzi. Zostało to wprowadzone trochę po łebkach i nie otrzymało jeszcze żadnej konkluzji - to przyniosą prawdopodobnie kolejne tygodnie. Za nami więc nieco słabszy, ale wciąż solidny odcinek serialu The CW.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj