Serial obyczajowy to nie zawsze domena oper mydlanych typu "M jak miłość". Francuskiej produkcji "Szepty przeszłości" bliżej do normalnych produkcji gatunku, które mają zaciekawić zwyczajnymi problemami i tajemnicą.
W Stanach Zjednoczonych powstają seriale obyczajowe, które potrafią zaciekawić i opowiadają coś wartościowego. Takie produkcje jak "Finding Carter" czy "The Fosters" pokazują, że można stworzyć historię dojrzałą nawet w klimacie bardziej familijnym. "La Nouvelle Maud" na tym tle starają się być poważne, skierowane do dorosłego widza i bliskie rzeczywistości, ale nie do końca to wychodzi realizacyjnie.
Fabularnie jest zbyt schematycznie, przez co widz obeznany w serialowych historiach szybko odgadnie następne etapy pilotażowego odcinka, zanim zobaczy je na ekranie. Zamiast niektóre aspekty odcinka przedstawiać realistycznie, twórcy opierają się na stereotypach i robią to po linii najmniejszego oporu. Na przykład: gdy słyszymy, że Maud jest tancerką, i widzimy jej odważny strój, od razu nasuwa się skojarzenie z kliszą striptizerki. To samo tyczy się tak naprawdę każdej postaci, które nie mają ni krzty osobowości i są jedynie zbiorem różnych stereotypów - mściwa konkurentka, plotkara, zły ojciec, buntowniczy nastolatek i tak dalej. To razi, bo od razu widzimy, że mamy do czynienia z produkcją tworzoną nadzwyczajnie prostymi środkami.
"La Nouvelle Maud" próbuje wprowadzić widza w atmosferę małego miasteczka, w którym kobieta w mini wywołuje sensację, ale kłopot w tym, że to nie wychodzi. To miejsce nie ma żadnego klimatu, jest zbyt zwyczajne i nierealistyczne. Każda miejscowość - mniejsza lub większa - po bliższym poznaniu ma w sobie coś unikalnego, co potrafi nadać jej swego rodzaju tożsamość. Tutaj na razie jest kompletna pustka.
Źródło: materiały prasowe
Scenarzyści starają się tworzyć otoczkę tajemnicy wokół śmierci brata Maud, ale na razie jest to zaledwie zarysowane, a oprócz tego jest zbyt sztampowo, by powiedzieć spokojnie, że może to być niezły serial obyczajowy. Jedynym plusem jest główna bohaterka grana przez Emmę Colberti, która sprawdza się jako silna i wzbudzająca sympatię postać. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to jedyna osoba w tym serialu, która na tę chwilę ma jakąś osobowość.
Czytaj również: „Skazane” – nowy polski serial jesienią w Polsacie
"La Nouvelle Maud" trącą produkcją realizowaną po kosztach (niska jakość zdjęć), która zdecydowanie jest skierowana do znudzonego wielbiciela gatunku. Być może serial jeszcze się rozwinie, skoro powstały aż 2 sezony, trudno jednak dostrzec w nim potencjał. Nie jest to poziom oper mydlanych, ale daleko mu do dobrego serialu obyczajowego wartego uwagi.