Oglądając This Is Us nie da się nudzić, ponieważ twórcy w każdym odcinku starają się wprowadzić coś nowego i interesującego do historii, co również urozmaica i rozbudowuje sam serial. Tydzień temu martwiłam się, że wątek Dejy w tym sezonie wydaje się być już mocno wyeksploatowany, ale wystarczyło, że pokazano nam jej retrospekcje i od razu nabrał on świeżości. Do tej pory wiedzieliśmy tylko to, że tej dziewczynce nie było łatwo przebywać u kolejnych rodzin zastępczych, gdzie pojawiła się nawet przemoc domowa. Ale jedno to jest o tym słyszeć, a drugie zobaczyć. Stąd przeszłość Dejy ciekawiła podobnie, jak to było wcześniej z historią z przeszłości Pearsonów. Choć twórcy napakowali retrospekcje wieloma wydarzeniami z życia Dejy, to zaskakuje, jak płynnie przechodziliśmy z jednego wspomnienia do drugiego. Nie odczuwało się żadnego pośpiechu, a odpowiednie tempo opowiadanej historii pozwalało na zaangażowanie się w nią i przeżywanie niefortunnych zdarzeń z życia dziewczynki i jej matki. Był czas na smutek, kiedy zmarła babcia Shauny, a także chwile grozy, gdy Miller uderzył Raven. Ta nastolatka wprowadziła też sporo pozytywnej energii do odcinka swoją wyluzowaną postawą, ponieważ sympatycznie kontrastowała ze stonowaną i spokojną Deją. Warto też powiedzieć, że twórcy sprytnie wpletli w te retrospekcje obrazki z życia Pearsonów, jakby chcieli podkreślić powtarzalność pewnych sytuacji i nawiązać do sformułowania déjà vu. Ale odcinek nie tylko skupiał się na przeszłości Dejy, lecz w pewnym momencie łagodnie przeszedł do bieżących wydarzeń, bez nadmiernego powtarzania scen z poprzednich tygodni. Dobrze, że twórcy nie próbowali rozciągnąć tego wątku jeszcze na jeden epizod, aby niepotrzebnie trzymać widzów w niepewności o losy dziewczynki. Dzięki temu końcówka przyniosła kolejne emocjonalne chwile, kiedy Shauna zdecydowała się opuścić córkę. Co ciekawe to nie Randall, a Deja wykazała się charakterystyczną dla Tacy jesteśmy nieco filozoficzną wypowiedzią, która chwytała za serce. Trzeba przyznać, że młoda aktorka idealnie wpasowała się w ten ciepły klimat serialu. Dobrze, że jej wątek powrócił w takiej, a nie innej formie. Tacy jesteśmy jak zwykle utrzymał dobry poziom i jakość odcinka, który również okazał się bardzo wartościowy. Nieźle ukazał realia życia dziecka, które przenosiło się z jednego domu zastępczego do drugiego, gdzie nie zawsze było kolorowo. A także to, jakie są konsekwencje, gdy nieletnia osoba zostaje matką. Oczywiście ten obraz został wyidealizowany, ale taki styl panuje w tym serialu, więc to zupełnie nie dziwi, że twórcy nie brną w większy realizm czy dramat bohaterów. Szkoda też, że ten odcinek w żaden sposób nie dał po sobie poznać, że w następnym tygodniu zobaczymy już finał sezonu. Tak jakby Tacy jesteśmy spoczął na laurach w przekonaniu o swojej wysokiej pozycji, że już nie musi zachęcać widzów do siadania przed telewizorami. Miejmy nadzieję, że bez tego, finałowy odcinek jednak nie zawiedzie i przyniesie mnóstwo emocji!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj