Podobnie jak w poprzednich sezonach This Is Us rozpoczęli się od obchodów urodzin głównych bohaterów, którzy tym razem kończą 38 lat. Ale zanim przeszliśmy do bieżących spraw, twórcy szybko nadgonili stracony czas po ślubie Kate i Toby’ego, poprzez montaż urywków ważniejszych wydarzeń przy gitarowych melodiach. Nie pierwszy raz widzimy tego typu zabiegi w serialu, ale zawsze powodują żal, że niektóre wątki zostały tak po prostu pominięte. Weźmy chociażby przykład Dejy, która w tym czasie musiała sobie radzić ze zrzeczeniem się praw rodzicielskich przez jej matkę, a także konsekwencjami rozbicia szyby w aucie. To mogłoby być ciekawe z fabularnego i emocjonalnego punktu widzenia, ale musieliśmy przejść od razu do kolejnych istotnych zdarzeń. Rozmowa Randalla z Deją przed budynkiem, w którym mieszkał William, zaczynała przybierać przewidywalny tok, ale na szczęście dziewczyna sprowadziła przybranego ojca na Ziemię. Próby przekonywania Pearsona, że są podobni do siebie, powoli zaczynały irytować powtarzalnością. Więc cieszy to, że serial w niektórych kwestiach nie jest aż tak naiwny i nie przedstawia rzeczywistości tak perfekcyjnie, jakbyśmy wszyscy chcieli widzieć. Nie zmienia to faktu, że i tak Deja postąpiła całkiem dojrzale, prosząc o pomoc biologicznego ojca i sprawiając Randallowi prezent w postaci butów i zgody na oficjalną adopcję. Co oczywiście dało nam powód do uśmiechu i radości wraz z bohaterami. Można czasem narzekać na idealizowanie świata w Tacy jesteśmy, ale najważniejsze, że te pozytywne emocje zawsze znajdą drogę do serc widzów. Podczas randallowej historii z Deją przewijał się również wątek Kevina, który w tajemnicy spotyka się z Zoe. Miał on trochę bardziej humorystyczny wydźwięk, dzięki Beth, która nie potrafiła puścić płazem tego faktu. W pierwszej chwili wydawało się, że jej brak zgody na ten związek wiążę się z ochroną swojej krewnej przed Pearsonem, ale było zupełnie na odwrót. Zadziałał tu element zaskoczenia, ale też przy okazji przyniósł mnóstwo pozytywnych uczuć, gdy Beth tak ciepło wyrażała się o Kevinie. Możliwe, że atmosfera stała się aż za słodka. Natomiast bardzo ciekawi, co też ukrywa nasza nowa bohaterka i dlaczego jest tak skomplikowaną osobą. Nie możemy też zapominać o futurospekcjach, gdzie wraz z Pearsonem lecieli do Wietnamu, aby poznać wojenną przeszłość Jacka, co również wzbudza zainteresowanie, jak ta historia się rozwinie. Nie ma co udawać, że wątek Kate i Toby’go potoczył się bardzo przewidywalnie. Najpierw lekarka odmówiła zabiegu in vitro, ponieważ ma on bardzo małe szanse powodzenia ze względu na nadwagę, wiek czy ryzykowną terapię hormonalną, aby później zmienić zdanie, ponieważ poczuła się źle, łamiąc serce głównej bohaterki. Ani trochę nie zaskoczył ten przebieg wydarzeń. Natomiast warto docenić Chrissy Metz, która fantastycznie zagrała rozczarowanie i rozgoryczenie Kate tą całą sytuacją. Wcale nie musiała zalać się łzami, aby widzowie poczuli te wzbierające się w niej powstrzymywane emocje. Czasem wystarczy pokazać mniej, aby wywołać większe uczucia, a w tym wypadku współczucie względem tej dwójki bohaterów. Jednak trzeba zwrócić większą uwagę na Toby’ego, który pozbył się antydepresantów, aby zwiększyć szansę na ciążę. Tu nasze myśli kierują się w stronę futurospekcji, gdzie widzieliśmy tę postać pogrążoną w depresji, a to może być tego skutkiem. Ale znając twórców tego serialu, jeszcze mogą nas czymś w tej kwestii zaskoczyć i oby tak się stało. Trochę oderwany od celebracji urodzin Wielkiej Trójki był wątek Jacka i Rebeki. Oglądaliśmy ich pierwszą randkę, która nie do końca się udała, choć nie brakowało w niej romantycznych momentów. Znowu zobaczyliśmy króciutkie przebłyski wojny z Wietnamu, które wywołują duży smutek u Jacka. Na razie nie wiemy, czego dokładnie możemy oczekiwać w tym temacie, dlatego większe zainteresowanie wzbudzał tajemniczy mężczyzna na progu domu Rebecci. Okazuje się, że nie tylko Jack ma tajemnice, a zdziwienie na widok tego pocałunku na pewno udzieliło się również widzom. Oczywiście znamy dalsze losy związku Pearsonów, więc ten mały zgrzyt na początku ich znajomości nie wzbudza większych emocji. I jak to zwykle bywa w Tacy jesteśmy, aby podtrzymać zainteresowanie widzów, twórcy zostawili nas z kilkoma pytaniami po pierwszym odcinku. Nie tylko będziemy się zastanawiać, jak rozwinie się historia Kevina i Zoe oraz śledzić losy Rebeki i Jacka, ale przede wszystkim będziemy zachodzić w głowę nad futurospekcjami z dorosłą Tess. Z kim idzie się spotkać wraz z Randallem? Jaką rolę odgrywa w tym spotkaniu Toby, który leży niepocieszony w łóżku bez Kate? Te pytania naprawdę intrygują i skutecznie zachęcają do dalszego oglądania serialu. Warto jeszcze zwrócić uwagę na wątek Harrisa, który co prawda w ogóle nie zazębia się z linią fabularną naszych bohaterów Tacy jesteśmy, ale trzeba przyznać, że pod względem przesłania całego odcinka wpasował się idealnie. Football amerykański odgrywa bardzo ważną rolę w życiu Pearsonów, więc pewnie to jeszcze nie koniec odwołań do tego sportu, choć pojawienie się historycznej postaci było czymś niecodziennym. Tacy jesteśmy dał nam dobry, solidny odcinek, który udanie rozpoczął nowy sezon Jednak obyło się bez wzruszeń i sięgania po chusteczki, aby otrzeć łzy, ale epizod w swoim stylu potrafił poruszyć w kilku momentach. Twórcy nie zapomnieli, aby wprowadzić lub rozszerzyć kilka wątków zaczepnych, aby dać widzom powody do cotygodniowych emocjonalnych seansów. Co prawda nie intrygują tak jak rozwikłanie tajemnicy śmierci Jacka w drugim sezonie, ale powinny wystarczyć, żeby serial znowu zadziwiał nas nowym zaskoczeniami i twistami fabularnymi, za które tak kochamy ten serial. Jeszcze wiele emocji przed nami!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj