Epizod w zdecydowanej większości skupia się na Tatsu, ochroniarce Bruce'a. Poprzednio poznaliśmy jej umiejętności dedukcji, gdy była poddawana testom przez Wayne'a. Tym razem odkrywamy tajemnice jej przeszłości, które są niesamowicie pozytywnym zaskoczeniem. Akcja związana jest z charytatywnym projektem Wayne'a, gdyż naukowiec przy nim pracujący staje się celem zabójców ninja. Niby brzmi banalnie, ale kolejne elementy układanki wpływają na atrakcyjność.

Łotrami odcinka są członkowie Liga Zabójców (League of Assassins), która jest mniej popularną nazwą słynnej Ligi Cieni. Okazuje się bowiem, że Tatsu vel Katana należała do tej organizacji, z którą przez pewne wydarzenia jest w konflikcie. Twórcy sięgają po mało znaną szerokiej publiczności postać zwaną Silver Monkey, a także pojawia się Lady Shiva. Wątek ten wyraźnie jest na razie wstępem pokazującym nam historię budowaną na dalsze odcinki. Wiemy, że Tatsu ich zdradziła, a teraz ponownie stanęła im na drodze do celu. Możemy być pewni, że Liga Cieni jeszcze powróci i namiesza w życiu bohaterów. Sam fakt, że Tatsu pochodzi z tej organizacji, od razu wzbudza ciekawość, ponieważ twórcy potrafią opowiadając jej historię porządnie zaintrygować. Ciekawi mnie jej przeszłość, okoliczności, w jakich tam się znalazła, oraz powody, dla których ich zdradziła.

Serial ponownie oferuje nam wiele efektownych scen akcji. Pościg przez miasto, w którym udział bierze Batman oraz kilku ninja, jest bardzo emocjonujący i ładny dla oka. Tak samo walki w posiadłości Wayne'a. Pojedynek z Silver Monkey dostarcza wielu wrażeń, zwłaszcza że po raz pierwszy widzimy pełną gamę umiejętności Tatsu. Wydaje się, że to starcie jest poniekąd ostatecznym testem zaufania. Jej decyzja, by nie zabijać wroga, sugeruje zdanie sprawdzianu.

Mroczny Rycerz ukazuje nam sporą gamę gadżetów: począwszy od batmotocykla, który zmienia się w pojazd lotniczy, skończywszy na samej posiadłości, której system obronny budzi niemałe wrażenie. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że Batman nadal ukazywany jest jako człowiek niedoświadczony, który uczy się na błędach, dostosowuje do sytuacji i, co jest warte podkreślenia, ma także spore umiejętności walki. Starcia ze sługami Ligi Cieni idealnie nam to udowadniają.

Nie brak także humoru. Tyczy się to sympatycznej relacji Tatsu i profesora, która dostarcza sporo śmiechu w wielu momentach odcinka. Jest to poziom humoru, który nie zniża się do niebezpiecznego banału, chociaż zahacza o pewien oklepany stereotyp. Istotne jednak jest to, że twórcom udaje się idealnie z niego korzystać.

Beware the Batman z każdym kolejnym odcinkiem wciąga coraz bardziej, a pojawienie się w tym wszystkim Ligi Cieni, która wyraźnie jest szykowana na jakąś większą historię, dodaje sporej nutki wyrazu. Można już chyba śmiało powiedzieć, że na tę chwilę jest to jeden z lepszych seriali animowanych w telewizji.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj