Wątek Valentiny jest tym najbardziej obyczajowym w odcinkach piątym i szóstym. Na plus wypada zachowanie Genevieve, która z typowym urokiem i luzem potrafi rozśmieszyć. Choć jej pomoc jest nieporadna, nie można odmówić jej skuteczności. Problem leży w tym, że całość staje się przewidywalna. Biorąc pod uwagę cliffhanger piątego odcinka i opinię Remiego o chłopaku Valentiny z szóstego, można śmiało założyć, że w końcu to właśnie Remi będzie jej rycerzem w lśniącej zbroi i dojdzie do konfrontacji.

W piątym epizodzie Rosie ma problemy wychowawcze z Miguelem. Klaps staje się przyczyną konfliktu z Lucindą, który zostaje wyśmienicie poprowadzony przez twórców. Jest w tym sporo humoru (Rosie karcąca Miguela po hiszpańsku) oraz umiarkowanego dramatu i emocji. Tutaj Pokojówki z Beverly Hills pokazują, jak prowadzić te zwariowane wątki obyczajowe, by miały one sens i potrafiły bawić. Przede wszystkim ma to wpływ na fabułę. Rosie wzbudza sympatię, jest przeurocza, ale i naiwna. Coś zbyt łatwo poszło jej znalezienie córki Lucindy, więc z uwagi na konwencję serialu można było spodziewać się, że coś jest tutaj nie tak. Takim sposobem twórcy z przymrużeniem oka piętnują kłótnie rodzinne związane z pieniędzmi i jednocześnie sugerują, że Rosie trafiła do prawdziwego domu wariatów.

Praca Carmen u Spence'a okazuje się motywem, który w końcu poprawia wizerunek postaci, jednocześnie zachowując jej specyficzne cechy. Podobać się może jej relacja z mordercą jej narzeczonego. Udaje się wzbudzić sympatię, stworzyć trochę emocji oraz pokazać Carmen w innym świetle. W pewnych momentach widzimy ją po raz pierwszy jako osobę odpowiedzialną i poważną (m.in. sceny na imprezie). Choć nadal podąża za karierą muzyczną, udaje się w końcu rozbudować bohaterkę w taki sposób, że nie irytuje swoimi głupimi decyzjami.

[video-browser playlist="634276" suggest=""]

W domu Marisol pojawiają się kolejne tajemnice i pytania. Wiemy, że Opal jest zamieszana w cały wątek zabójstwa oraz w utrzymanie sekretu. Coraz częściej zaczynam zdawać sobie sprawę, że tamto morderstwo to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Jakoś w lesbijski romans nie wierzę; ta sytuacja na pewno musi mieć zupełnie inne znaczenie. Na razie dostajemy niewiele informacji, ale udaje się je dawkować intrygująco. Plus za końcówkę szóstego odcinka, która wyraźnie sugeruje otwarty konflikt pomiędzy kobietami. Zabawny i ważny okazuje się też wątek wydawcy Marisol, który ukazuje jej narzeczonego w innym świetle. To sugeruje, że człowiek, którego kocha, ukrywa więcej, niż sądzimy.

Romans pani Powell z ochroniarzem rozwija się bardzo zabawnie i z pomysłem. Pokazanie tej relacji w takiej formie okazuje się zabiegiem trafnym, bo pozwala przypomnieć widzom, do czego jest zdolna Evelyn. Na razie jest to niewielki dodatek do fabuły, ale odpowiednio ubarwia opowieść. Zresztą tak samo jak wątek Zoili, który pomimo oparcia na romansie potrafi wzbudzić sympatię i uśmiech wysmakowanymi metaforami.

Devious Maids nic nie straciły ze swojego uroku w drugim sezonie i wciąż dostarczają solidnej rozrywki. Opowieść bawi swoją lekką konwencją, nadal świetnie wypełniając lukę po Gotowych na wszystko.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj