Plan zwabienia Benefactora do szpitala w Beacon Hills, by raz na zawsze poznać jego tożsamość i wiedzieć, z kim bohaterowie Teen Wolf mają do czynienia, zdawał się całkiem przyzwoity i jednak nie aż tak "niebezpieczny i idiotyczny" jak podobne plany w przeszłości. "Zabicie" Scotta było świetną okazją, by Człowiek Za Ciemną Kurtyną mógł się ujawnić. A choć rozwiązanie problemu przypominało podobne poświęcenie się bohaterów w 3. sezonie, nowe wizje koszmarów zadośćuczyniły powieleniu tych samych pomysłów. Dzięki sekwencjom sennym dowiadujemy się, że Scott coraz bardziej obawia się tego, co może się z nim przydarzyć przez to, że jest Alfą, czyli drapieżnikiem polującym na inne jednostki. Tego właśnie obawia się Scott - ofensywnego działania, które może prowadzić do zabijania innych. Wracając do samego szalonego planu - jego ostateczne rozwiązanie dało nam jedynie kolejną porcję poszlak, a nie oczekiwany koniec domysłów. Zanim jednak doszło do rzucenia cienia wątpliwości na krewną Lydii, podejrzenie pada na osoby, nad którymi zastanawiali się sami fani - Petera i Kate. Rozwiązanie z końca odcinka wydaje się jednak dużo ciekawsze i mające możliwość interesującego rozwinięcia.
Niezwykle ciekawą częścią odcinka była wymiana zdań między Peterem a Malią, w której Hale próbował przekonać córkę do przyczyn swojego charakteru. "Czy ty wiesz, jak to jest, kiedy siedzisz w zamknięciu przez sześć lat, bijąc się jedynie z własnymi myślami?" - pada z ekranu. Żałuję, że Malia nie odpowiedziała na to pytanie: "Doskonale. Byłam przecież zamknięta w ciele kojota, jeśli pamiętasz". Mimo że zdanie to nie padło z ust dziewczyny, widać, że zaczęła o sobie myśleć jak o osobie spokrewnionej z Peterem, doszukując się podobnego niebezpiecznego sposobu myślenia. Oczywiście wiemy, że przemawiają przez nią wyrzuty sumienia, czy jednak może być w nich ziarnko prawdy? Przekonamy się wraz z przyszłym poznaniem matki dziewczyny, które zostało zapowiedziane w tym odcinku. Przez takie postawienie sprawy można powiedzieć, że nawet wątek Petera i Malii wypełniony jest jedynie kolejnymi poszlakami, a nie ostatecznymi rozwiązaniami.
[video-browser playlist="633480" suggest=""]
Warta odnotowania jest także pierwsza urocza scena ze Stilesem i Malią, pokazująca nie tylko charakter chłopaka, ale i jego przywiązanie do dziewczyny. Również Derek dostaje nowy obiekt westchnień. Na szczęście tym razem para do siebie pasuje, a bohaterka była w serialu prawie od jego początku, dzięki czemu twórcy nie powtarzają błędu z 3. sezonu, gdy Derek sypiał z wrogiem, sam nie zdając sobie z tego sprawy.
Teen Wolf nigdy nie uciekał od gadżeciarstwa, ukazując z bliska marki samochodów czy innych produktów, jednak scena z dzwoniącym zegarkiem czy potrójnym product placementem MacBooka stanowi pewną nowość w ukazywaniu przedmiotów.
Ostatnie odcinki, choć przyzwoite, nie posiadają tego rozpędzonego tempa, które serial oferował jeszcze kilka tygodni temu. Być może wszystko to spowodowane jest większym nastawieniem na zagadkowość, o której wspominałem przy okazji recenzji "Orphaned" . Od paru odcinków bowiem fabuła Teen Wolfa toczy się trochę jak w niecodziennym serialu detektywistycznym, a nie nadprzyrodzonej produkcji młodzieżowej. Być może jednak taka chwila oddechu była potrzebna po rozpędzonym sezonie 3. i stanowi też ciszę przed burzą, czyli finałowymi odcinkami serii.