W nowym epizodzie serialu Knightfall Landry zleca Gawainowi przeprowadzenie wewnętrznego śledztwa w sprawie tajemniczego morderstwa Saracena. W tym czasie nowy mistrz zakonu postanawia wybrać się do Jonasa, poganina, którego metody pozwolą mężczyźnie przypomnieć sobie znaczenie symbolu znalezionego na nadgarstku zamordowanego wroga. Do Francji przybywa Królowa Katalonii, Eleonora. Jednak pewna plotka na temat Księżniczki Izabeli sprawia, że pod znakiem zapytania staje jej ślub z Księciem Lluisem i sojusz pomiędzy państwami. Przede wszystkim w tym epizodzie występowały ogromne problemy z narracją, a wszystko przez zbyt wiele wątków wykorzystanych w prezentowanej nam na ekranie fabule. Tak naprawdę otrzymaliśmy cztery równoległe, główne wątki, co spowodowało chaos w prowadzeniu narracji przez twórców. Przynajmniej jeden z elementów wydaje się zupełnie niepotrzebny w całej historii, przez co tempo ukazanej nam opowieści jest bardzo nierówne. Scenarzyści nie mają pomysłu jak umiejętnie zapleść wszystkie watki, aby płynnie poprowadzić fabułę od punktu A do punktu B. Tutaj wydawać by się mogło mamy zbitek czterech zupełnie niezwiązanych ze sobą historyjek, które w żadnym wypadku nie sprawiają nawet wrażenia umiejscowienia we wspólnej opowieści. Niestety. Zdecydowanie najsłabiej wypada wątek Adeliny i Parsifala, który według mnie był kompletnie niepotrzebny w tym odcinku i stanowił tylko pewien rodzaj zapychacza czasu ekranowego. Ten element ma swój potencjał, jednak w tym wypadku zupełnie nie został on wykorzystany i potraktowano go po macoszemu. Zatem mamy tutaj Rolanda, czarny charakter na siłę wpychany do serialu, który tutaj występuje w roli dziwnego diabła z pudełka, wyskakującego w pewnym momencie nie wiedzieć dlaczego. Jeżeli miał on posłużyć do rozwinięcia relacji pomiędzy Adeliną a Parsifalem to niestety wyszło to co najmniej mizernie. Podobnie sprawa ma się w przypadku dworskich intryg, tym razem związanych z plotką na temat Księżniczki Izabeli. Cały ten wątek popadał w pewnym momencie w skrajnie parodystyczny charakter, bez większego składu i logiki. Król Filip po raz kolejny wypada blado na tle innych postaci, nawet tych z mniejszym potencjałem fabularnym, a prowadzenie intrygi przez De Nogareta jest już zupełnie pozbawione wszelkich znamion napięcia i misternie budowanego planu. Niepotrzebny jest tutaj także ciągle powracający wątek macierzyński, który wprowadza jeszcze większy chaos do narracji w najmniej spodziewanym momencie. Odcinek ratują nieźle poprowadzone watki dotyczące zakonu. Śledztwo związane ze śmiercią Saracena zostało ukazane sprawnie, chociaż bez większego napięcia. Jednak zaskoczyło mnie, kto dokonał zabójstwa wroga zakonu, ponieważ spodziewałem się zupełnie innego rozwiązania, także za to plus. Zdecydowanie najlepiej w całym epizodzie prezentował się element związany z przeszłością Landry'ego i jego spotkaniem Godfreya. Dzięki retrospekcjom twórcy lepiej nakreślili nam relację pomiędzy byłym a obecnym mistrzem templariuszy, ukazali nam pewną więź na linii mentor-uczeń a nawet ojcowską troskę zmarłego rycerza o swojego wychowanka. Chociaż nie ukrywam, że scenarzyści trochę już przesadzają z mistycznymi elementami, co tutaj zaprezentowano nam w postaci tajemniczych obrzędów dokonywanych przez Jonasa. Do pozytywnych aspektów odcinka należy zaliczyć także ciekawy cliffhanger, ze zwłokami konia podrzuconymi przez Króla Anglii, co oznacza wypowiedzenie wojny. To zapowiada interesujący dalszy ciąg historii. W najnowszym epizodzie Knightfall zbyt duża liczba równorzędnych wątków przełożyła się na negatywny odbiór prezentowanej na ekranie fabuły, ponieważ ciekawe elementy historii zostały zniwelowane przez natłok słabych i banalnych aspektów. Jednak wydarzenia z końca odcinka zapowiadają interesującą dalszą część sezonu. Czy tak się stanie przekonamy się niedługo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj