The 100 w każdym wątku staje się serialem bardziej interesującym niż w 1. sezonie. Naturalnie na pierwszy plan wychodzi Clarke (Eliza Taylor), której nie tak szokujące odkrycie nadaje tempa fabule. Raczej każdy widz mógł przewidzieć fakt, że to wszystko w Mount Weather jest zbyt idealne, ale... nie spodziewałem się czegoś tak hardcore'owego. Upuszczanie z mieszkańców Ziemi całej krwi, bo ma leczące właściwości? Traktowanie innych ludzi jak bydło na żer? To są dość mocne motywy i jestem ciekaw, jak twórcy ostatecznie je wyjaśnią, bo mają one potencjał na bardzo dużo. Na razie jest naprawdę dobrze, zwłaszcza że w grę wchodzi współpraca z Reaperami, którzy potem zajmują się zwłokami. Dzięki temu ucieczka Clarke i jej towarzyszki wzbudza wiele emocji, momentami też pozytywnie zaskakuje mocnymi rozwiązaniami (przewożenie w wózku ze zwłokami) i pomysłową kulminacją. Coś mi się wydaje, że przez jakiś czas będziemy obserwować zabawny duet, który nawzajem będzie brać się do niewoli.

Da się zauważyć też pewne dość istotne szczegóły, które uległy poprawie. Gdzieś pryska urok sterylności mieszkańców planety, który był obecny w 1. sezonie. Bohaterowie są często brudni, potargani i naprawdę czuć, że survival nie jest im obcy. Kiedy serial dba o takie szczegóły jak brudne paznokcie, to naprawdę widać, że jest tutaj dobre podejście do detali. To szczególnie widać na obliczu Octavii (Marie Avgeropoulos), która w 1. sezonie przypominała zwyczajną zadbaną nastolatkę, a teraz kupuje mnie swoim twardszym wizerunkiem. Kobieta w serialu młodzieżowej stacji The CW z tłustymi włosami i brudna? To dopiero zaskoczenie. Jej wątek jest akurat niezły, bo pokazuje widzom dwa naprawdę kapitalne motywy budujące coraz lepszą jakość serialu. Z jednej strony widzimy nareszcie kulturę mieszkańców Ziemi - nie ma tutaj tylko języka angielskiego, mówią w jakimś swoim tajemnym dialekcie. I to jest naprawdę dobry ruch tworzący przekonujący obraz świata przedstawionego. Z drugiej strony podczas starcia z Reaperami nikt z Octavii nie robi Rambo. Co prawda jej pojmanie uzdrowiciela i trzymanie go na uwięzi było troszkę naciągane, ale jej rola w tej potyczce było wiarygodna. Octavia jest twardsza, potrafi walczyć, choć nadal pozostaje wątłą dziewczynką, która nie ma szans w pojedynku 1 na 1 z rosłym przeciwnikiem. Duży plus dla twórców serialu.

[video-browser playlist="632880" suggest=""]

Na kolejnym planie mamy perypetie Bellamy'ego (Bob Morley), Finna (Thomas McDonel) i spółki. Ich wątek może się podobać, bo twórcy nie przebierają tutaj w środkach i idą na całość. Z jednej strony podoba mi się dojrzałość Bellamy'ego, który w porównaniu do początków 1. sezonu bardzo się zmienił na plus. Z drugiej - komiczne wydaje się szaleństwo Finna, które naturalnie jest podyktowane szaloną i jeszcze nie ogłoszoną otwarcie miłością do Clarke. Zauważmy, że poza jego troszkę przesadzonym zachowaniem nie ma w tym sezonie żadnych wzmianek o romansach. Od razu wpływa to pozytywnie na jakość serialu. Chociaż szaleństwo Finna jest przesadzone, a egzekucja zaskakująca, to mimo wszystko w miarę sprawnie to się rozgrywa. Oby jednak w jego przypadku twórcy dalej nie brnęli w tę stronę, bo są bliscy granicy, po przejściu której będzie to wyglądać bardzo źle.

Przez pewien czas zastanawiałem się, dlaczego wciąż obserwujemy Theloniousa (Isaiah Washington) na stacji kosmicznej. Wątek wydaje się nieprzemyślany, bo dlaczego dopiero halucynacje spowodowały chęć poszukania drogi ucieczki? Czy naprawdę chodziło tu o poświęcenie się i brak chęci do życia? Być może tak, ale można było to lepiej pokazać. Plus jest taki, że Jaha wraca na Ziemię i najwyraźniej do zupełnie innych rejonów planety niż pozostali bohaterowie. To może okazać się strzałem w dziesiątkę, bo pozwoli rozwinąć akcję o (miejmy nadzieję) pomysłowe motywy.

Czytaj także: Dobra oglądalność "The 100"

Konflikt Abby (Paige Turco) z Kane'em (Thomas Ian Cusick) cały czas wydaje mi się bardzo naciągany. Nie jest on wiarygodny i momentami sprawia wrażenie budowanego na siłę. Nie podoba mi się pomysł z publicznym ukaraniem Abby po to, by zbudować nie tylko posłuszeństwo wobec niego, ale i szacunek wobec niej. Zbyt banalne.

The 100 może się podobać, bo naprawdę solidnie się rozwija z przeciętnej młodzieżówki w niezłe science fiction z ciekawymi pomysłami i intrygującą historią. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj