"The 100" w 8. odcinku stawia bohaterów praktycznie pod ścianą. Otoczeni przez armię Ziemian mogą albo walczyć i zginąć, albo oddać Finna (Thomas McDonell) w ich ręce. I to się staje wątkiem bardzo ciekawie pokazującym przemiany zachodzące w poszczególnych postaciach, które za wszelką cenę starają się odcinać od przeszłości na Arce. Tam ludzkie życie było niewiele warte i potrzebowano ofiar, by utrzymać byt rasy ludzkiej na tyle długo, na ile jest to konieczne. Na Ziemi wszystko ulega zmianie - nowy świat, nowe zasady, ale nie wszyscy się im poddają. Widzimy, że Jaha (Isaiah Washington) i Kane (Henry Ian Cusick) są skorzy do podjęcia tej trudnej, ale koniecznej decyzji. Oni są reprezentacją przeszłości rasy ludzkiej, która na razie nie potrafi się zaadaptować do nowych warunków, a Abby Griffin (Paige Turco) jest tą przyszłością. Nie jest to żadne zaskoczenie, bo dysonans pomiędzy tymi postaciami był odczuwalny jeszcze w poprzednim sezonie, gdy obserwowaliśmy wydarzenia na Arce. Tutaj jest to naprawdę nieźle nakreślone i pokazuje, że dojrzewanie tych postaci może jeszcze zaprocentować.

Naturalnym krokiem w każdym aspekcie odcinka jest zatem obrona Finna bez względu na to, czy jest winny ludobójstwa, czy nie. Z jednej strony rozumiem i akceptuję taką kolej losu, bo większości tutaj zależy na tym, by dokonać zmian w społeczeństwie i skierować rasą ludzką na lepsze tory, nadając życiu wartość. Z drugiej jednak po pewnym czasie miałem odczucie, że trochę to wszystko popada w przesadę. Sytuacja jest beznadziejna, nadziei nie ma żadnej na ratunek Finna i zarazem mieszkańców całego obozu. Tak jakby twórcy specjalnie to przeciągnęli ile się da, by ukazać widzom każdego bohatera i jego podejście. Szczególnie samego Finna, który przez jakiś czas jest jedynie bezbronnym narzędziem skrywanym pod płachtą przed chciwym okiem rabusiów. I to właśnie jego wątek tutaj podoba mi się najbardziej, bo jak często mnie denerwował, a cały jego wybuch i dokonanie mordu było wyssane z palca i sztuczne, tak tę delikatną przemianę i ukazanie dojrzałości przyjmuję z pozytywnym zaskoczeniem. Twórcy pozwolili dorosnąć Finnowi przez te wydarzenia, pokazując go w zupełnie innym świetle. Choć w sytuacji, gdy każdy ślepo chce go uratować, jego oddanie w ręce nieprzyjaciół wydaje się oczywiste, nie było to aż takie pewne, biorąc pod uwagę konwencję serialu.

[video-browser playlist="638175" suggest=""]

Trochę mieszane odczucia wywołują retrospekcje. Z jednej strony nadają one większej wagi Finnowi i jego przemianie. Pozwalają dokładnie zrozumieć jego charakter, dlaczego podjął przez te ostatnie odcinki takie, a nie inne decyzje, a nawet (trochę) dlaczego poszedł w taką skrajność. Z drugiej jednak cały ten wątek z Raven to okrutnie banalny romans, który nie jest za bardzo przerysowany.

To wszystko jednak ma uzasadnienie kierujące do końcówki odcinka, która - powiedzmy sobie to szczerze - jest szokująca. Pierwszy raz "The 100" zaskoczyło mnie tak mocno, gdy zginął Wells - wówczas wyrokowałem wyrwanie się tego serialu z bagna młodzieżowego romansu, w który często wpadają seriale stacji The CW. Ten cliffhanger udowadnia tezę, która mówi nam bardzo jasno i wyraźnie, że twórcom zależy na rozwoju ciekawszym, bardziej atrakcyjnym dla różnych grup odbiorców, w którym ewentualny romans jest może na drugim albo nawet trzecim planie. Decyzja Clarke jest szokująca, bo twórcy rzucają tę postać na rejony, które dla seriali młodzieżowych są kompletnie niezbadane. Nawet rzekłbym, że jest to pewien symbol - tutaj nie ma miejsca na ckliwość, bo ten świat wymaga zbyt wielu poświęceń, by można było zbudować bezpieczny dom. I zarazem to wszystko pokazuje, że twórcom przyświeca zasada, która wbrew pozorom nie jest zbyt często stosowana w serialach młodzieżowych - niektórzy bohaterowie zmieniają się i po prostu dorastają przez wydarzenia, które oglądamy. Jeśli spojrzymy na Clarke z początku serialu i porównamy ją do osoby, która posunęła się do tak dramatycznego kroku, by oszczędzić cierpień temu, kogo darzyła uczuciem, to tak, jakbyśmy patrzyli na dwie różne postacie - na dziewczynę i kobietę, którą ukształtowały traumatyczne przeżycia. Efekt po prostu znakomity.

Czytaj również: „Misja 100″ – książkowy pierwowzór „The 100″

"The 100" w 2. sezonie bardzo poprawiło jakość i oferuje widzom coś więcej niż kalkę podobnych tematycznie seriali z domieszką romansu. Ten serial odkrył własną tożsamość, dostarczając rozrywki na naprawdę niezłym poziomie. Oby twórcy dalej tak zaskakiwali i polepszali całość ciekawymi motywami.

Zdjęcie główne: materiały prasowe

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj