"The 100" powraca po przerwie i pokazuje kolejny etap tragedii Clarke. Po emocjonujących wydarzeniach z poprzedniego odcinka jej droga kieruje się atrakcyjnym torem. Obserwujemy, jak radzi sobie z traumą, jak cierpi, ale także jak próbuje wziąć się w garść, bo jest potrzebna do tego, by osiągnąć coś dobrego. Sytuacja wymaga od niej siły, determinacji i trzeźwości umysłu. Oglądamy Clarke z wielu perspektyw - jest emocjonalnie rozchwiana, więc jej trochę szybką przemianę można tutaj kupić. Ona przekonuje, bo wydarzenia mają na nią tak ogromny wpływ, że to nabiera wiarygodności. Może w niektórych scenach aktorka mogła bardziej się postarać i wyciągnąć więcej emocji, ale i tak wychodzi to co najmniej nieźle. Pozostaje pytanie, na jak długo. Jaka będzie zimna, bezwzględna Clarke, która traktuje miłość jako słabość? Nie da się ukryć, że przywódczyni Ziemian ma sporą charyzmę i jest twarda, więc jeśli "nowa" Clarke będzie choć w jakimś stopniu przypominać tę postać, powinno się to udać. Nie do końca działa wątek relacji przybyszów z kosmosu z Ziemianami. Na początku wszystko wydaje się iść w odpowiednim kierunku, jest ciekawie i na nudę narzekać nie można. Niepotrzebny jest tutaj motyw próby otrucia królowej - za bardzo oczywisty, sztampowy i tym samym przewidywalny. Samo w sobie wydaje się to wymuszone, choć rozumiem cel, który przyświeca twórcom. I to akurat jest fajne, bo wykorzystują wszelkie motywy fabularne, by pokazywać dojrzewanie postaci - na czele z Clarke. Obserwacja królowej Ziemian, jej reakcji na zabicie przyjaciela i rozmowy z nią pozwala bohaterce podjąć decyzję i spróbować dokonać wewnętrznej zmiany. Sam pomysł jest niezły, ale można było to poprowadzić ciekawiej, bez wykorzystania tak banalnego motywu jak otrucie. Nie można odmówić "The 100" klimatu, pomysłu i ciekawej historii. Sceny Clarke widzącej iluzję Finna mają w sobie jakąś intrygującą nutkę niepokoju - nie jest to przesłodzone wyobrażanie sobie miłości, ale raczej zjawa nękająca sumienie. Twórcy posługują się tutaj prostymi, ale skutecznymi środkami - pozostaje jedynie mieć nadzieję, że to ostateczne pożegnanie Finna, który pod koniec swojego żywota był prawdopodobnie najbardziej irytującą postacią. Nieźle też wygląda scena spalenia. O taką atmosferę i emocje w tym właśnie chodzi - tak powinno się to robić. [video-browser playlist="654881" suggest=""] Sytuacja z Finnem pokazuje, że "The 100" kieruje się w kompletnie inną stronę, niż początkowo można było przewidywać. Jak kiedyś serial wyglądał na typowy nastoletni romans z elementami science fiction, tak teraz nie ma tutaj mowy o miłości. Jakieś drobne motywy się pojawiają, ale nie są i raczej długo nie będą one w centrum wydarzeń. Nie ma trójkątów, nie ma słodkich spojrzeń i irracjonalnych decyzji. Jest natomiast surowa walka o przeżycie - i tutaj brawa dla twórców, że przez półtora sezonu tak bardzo potrafili odmienić oblicze tego serialu. Nie zdziwię się jednak, jeśli Clarke skończy z Bellamym, bo w końcu nawet mamy jedną scenę, w której otwarcie wyraża, że nie chciałaby go stracić. Tylko że to mogłoby być ciekawe i nie tak infantylne jak relacja z Finnem. Mitologia serialu rozwija się coraz bardziej i to cieszy. Poznajemy w tym odcinku wiele interesujących aspektów kultury Ziemian oraz ich politycznych frakcji. To jest na razie jedynie zalążek czegoś, co można fajnie rozwinąć w przyszłości, pokazać polityczne machinacje na Ziemi. Na razie jednak mamy wątek mieszkańców bunkrów, który rozwija się powoli. Zastanawia mnie tutaj tylko jedno - jaki jest sens chwilowego zdjęcia zagłuszania, skoro szybko odkryli bohatera i mogą je z powrotem włączyć? Wydaje się to trochę nie do końca dobrze przemyślane i nie widzę tutaj większego sensu. Chyba że hakerowi udało się jakoś skutecznie dokonać zniszczeń systemu i założyć blokady, ale w tej chwili jest to jedynie spekulowanie. Czytaj również: Michael Fassbender jako Boba Fett w uniwersum „Gwiezdne Wojny”? "The 100" powraca i trzyma poziom. Jest krwawo, momentami emocjonująco i na pewno interesująco. Serial rozwinął się nieprawdopodobnie i nigdy po początku 1. sezonu nie spodziewałem się, że będzie z tego tak przyjemne i wciągające science fiction. Oby twórcom wystarczyło kreatywności na więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj