Wielkim marzeniem Carrie jest ucieczka od rzeczywistości, która ostatnio mocno dała jej w kość. Związek z Sebastianem został bezterminowo odłożony do szuflady, a obiekt jej westchnień nie zamierza nawet zaprosić Bradshaw na organizowaną przez siebie imprezę. Na szczęście bohaterka ma swoją magiczną "opcję B" – szalone przyjęcie u boku Larrisy. Do Nowego Jorku postanawia ze sobą zabrać również walczącego ze złamanym sercem i niepewnego swojej przyszłości Walta. Carrie zakłada, że w przeciwieństwie do jej młodszej siostry Dorrit, Walt nie będzie kulą u nogi i nie będzie musiała się nim zajmować przez całą noc. Możemy się więc spodziewać, że tym razem Bradshaw przekona się, że "opieka nad kimś", nie zawsze oznacza kontrolowanie młodszej, zbuntowanej siostrzyczki.
Już stojąc w drzwiach mieszkania nowojorskiej koleżanki Carrie dowiaduje się, że życie poza Connecticut, o ile ma inną skalę problemów, to jednak nie jest krainą szczęśliwości. Impreza zamiast stać się dla bohaterki dawką szaleństwa, staje się niekończącym zmartwieniem. Na początku o odkrywającą kolejne stany świadomości Larrisą, następnie o zagubionego w poszukiwaniu własnej tożsamości Walta. Typowany na księcia z bajki artysta okazuje się nie być zainteresowany kobietami, a wspomnienie odrzucenia ze strony Sebastiana nadal dokucza. Pod koniec nocy Carrie musi przyznać sama przed sobą: optymistyczne założenie, że na jedną noc uda się jej uciec od problemów można między bajki włożyć. Oprócz przepięknych ubrań i fascynujących znajomych Manhattan serwuje też to, co w Connecticut jest marginesem – nieustającą rywalizację, osamotnienie, agresję.
[image-browser playlist="594854" suggest=""]©2013 The CW
Na duży plus odcinka można zaliczyć rozbudowanie wątku Walta i jego nieukształtowanej orientacji seksualnej. Bohater czuje się rozdarty między kuszącym Nowym Jorkiem, gdzie nic nie jest zakazane i poddawane krytyce, a drzemiącą w nim małomiasteczkowością i oswojonym miejscem przy boku Maggie. Z przyjaciół Carrie to właśnie on najbardziej "da się lubić" i po odcinku w którym postawiono na jego przygody, pozostaje mieć nadzieję na więcej. Nadal nie wiemy, jaka przyszłość czeka relację Maggie i Walta, bo mimo, że znaleźli się na zakręcie, to w swoim towarzystwie czują się wyjątkowo bezpiecznie. Nadal jednak żadne z nich nie jest do końca przekonane, czy wybierajac siebie nawzajem, nie kierują się wyłącznie przyzwyczajeniem.
Dużym zaskoczeniem jest dobry kontakt, który połączył Mouse i Sebastiana na imprezie chłopaka. Pozytywne zaskoczone koleżanki Carrie zmuszają ją do przemyślenia swojej postawy – Sebastian nie jest "skończonym dupkiem", a demonizowanie go nie sprawi, że rany zagoją się szybciej. Może dzięki temu odkryciu Bradshaw przestanie chować się w szkolnych zaułkach, aby tylko ograniczyć kontakt z "byłym". Odsunięcie Sebastiana na dalszy plan zrobiło jednak serialowi na dobre. Carrie w wersji mniej skupionej na swoim miłosnym życiu odsyskuje urok z pierwszego odcinka, a próba rozbudowania wątków jej przyjaciół wychodzi wyjątkowo zgrabnie. Trzymamy więc kciuki za The Carrie Diaries, bo po krótkim przestoju w trzecim odcinku wszystko wraca na właściwy tor.
Ocena: 8/10