Obecne już od kilku odcinków przeniesienie miejsca akcji do umysłu bohatera, jak dotąd było epizodyczne. Na sam koniec doczekaliśmy się jednak tego, że praktycznie połowa epizodu działa się właśnie w umysłach zarówno Angeli, jak i ojca Tomasa. Takie wewnętrzne zmaganie się z własnymi słabościami, ucieleśnionymi przez ten czas przez demony, było bardzo fajnym rozwiązaniem, bo poza wymiarem czysto personalnym tej duchowej walki, nadało całej historii więcej dynamiki i nutkę niepewności. Niepewności, która uwidaczniała się szczególnie w momentach wpływu przeżyć wewnętrznych bohaterów na wydarzenia dziejące się w rzeczywistości. Widać więc, że fabuła tego epizodu rozgrywa się na kilku płaszczyznach, jednak nierozerwalnie ze sobą powiązanych. Znów gdzieś w tle, jakby na uboczu rozgrywa się kulminacyjny moment spisku, mającego na celu zabicie papieża. I to właśnie ten element był według mnie najsłabszym w tym odcinku. Dlaczego ? Otóż łatwo było przewidzieć zachowanie ojca Marcusa, który w obliczu śmierci nie chciał nawet słyszeć o poddaniu się rytuałowi Vocare Pulvere. Jednak małym zaskoczeniem było dla mnie złamanie ducha ojca Bennetta. Natomiast sam moment próby zamachu na papieża był w moim odczuciu rozczarowujący. Grupa o takich wpływach mogła pokusić się o jakieś bardziej widowiskowe rozwiązanie, które nawiasem mówiąc dodałoby nieco kolorytu aspektowi sensacyjnemu The Exorcist. Z drugiej jednak strony, chęć bardziej osobistej konfrontacji z głową Kościoła było pewną manifestacją siły, co zrozumiałe. Niemniej, było to dla mnie rozczarowaniem. Obiecujący występ Geeny Davis z poprzedniego odcinka, został powtórzony i teraz. Okazało się, że można w sposób interesujący zagrać tę postać, która przez większą część sezonu pierwszego, była jedną z najsłabszych bohaterów, a wręcz aktorów tego serialu. Tylko, czy trzeba było aż tak długo na to czekać ? Ciekawe była dla mnie również scena finalnego egzorcyzmu. Sprawne połączenie wspomnianych przeze mnie wcześniej dwóch płaszczyzn prowadzenia fabuły, jak i pełna pasji i wiary postawa ojca Tomasa i rodziny Angeli, dała naprawdę fajny efekt. Pomijam już efekty towarzyszące egzorcyzmom, bo od początku nie był to atut serialu. Uwzględniając jednak całość tej sceny, uważam ją za duży plus finału pierwszego sezonu. No właśnie, ale co dalej ? Zakończenie historii wyraźnie sugeruje chęć kontynuacji w kolejnym sezonie. I – mówiąc szczerze – chciałbym to zobaczyć. Chciałbym zobaczyć, jak ojciec Tomas, pod czujnym okiem ojca Marcusa staje się egzorcystą. Chciałbym zobaczyć, kto jest prawdziwym celem spiskowców. Chciałbym zobaczyć, jak dalej potoczą się losy rodziny Rance, bo mam przeczucie, że to nie koniec ich batalii z siłami piekielnymi. Pytanie, czy stacja FOX również podziela moje zdanie i zdecyduje się na kolejny sezon The Exorcist. Póki co, jest to otwarta kwestia. Pozostaje jedynie czekać na oficjalne informacje, które zapewne wkrótce zostaną ogłoszone.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj