Na szczęście między pompatycznymi wierszami znajduje się nieco godnej uwagi treści, która ratuje serial The First przed popadnięciem w pretensjonalną sztukę dla sztuki. Pierwszy sezon produkcji Hulu sprawia wrażenie dzieła zakochanego w sobie twórcy, który mimo że ma rację w wielu tematach, nie może powstrzymać się przed epatowaniem wielkością na lewo i prawo, przekonując wszystkich wokół o swojej wybitności. Ciężko podczas tego festiwalu górnolotności dokopać się do prawdy o życiu, jednak nie jest to niemożliwe. Potrzebna ku temu będzie jednak cierpliwość, pewien rodzaj wysiłku intelektualnego i tolerancja dla ciężkostrawnej konwencji. Przede wszystkim jednak, trzeba porzucić oczekiwania co do tematyki serialu. The First nie jest opowieścią o kosmicznych pionierach. The First to ośmioodcinkowy serial stacji Hulu, zrealizowany przez Beau Willimon, autora House of Cards. W roli głównej występują Sean Penn i Natascha McElhone. Ten pierwszy wciela się w wpływowego astronautę Toma Haggerty’ego , będącego na zakręcie życiowym po rodzinnej tragedii. Aktorka portretuje natomiast Laz Ingram, potentatkę, kierującą projektem mającym doprowadzić do pierwszego lądowania ludzkiej załogi na Marsie. Akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości, która poza niewielkimi technologicznymi szczegółami przypomina naszą rzeczywistość. Fabuła skupia się na problemach związanych z przygotowaniami do misji na czerwonej planecie. Dotyka zarówno warstwy technicznej takiej wyprawy, jak i spraw osobistych członków załogi. To drugie wydaje się tutaj kluczem do opowieści.
fot. Hulu
Oprócz dwójki głównych bohaterów, istotną rolę w serialu odgrywają postacie drugoplanowe. Dość dobrze poznajemy drużynę astronautek i astronautów, mających wylądować na Marsie. Gigantyczne znaczenie ma w serialu córka Toma, Denise Hagerty (świetna Anna Jacoby-Heron), która podobnie jak jej ojciec przechodzi przez ciężki okres w życiu. Przed rozpoczęciem misji astronauci oraz ich bliżsi muszą podjąć wiele ważnych decyzji w kwestii przyszłości. Zanim bohaterowie wyruszą w kosmos, starają się poukładać życie osobiste, które w kilku przypadkach pozostawia wiele do życzenia. Szczególne problemy mają Hagerty’owie, niepotrafiący się porozumieć w fundamentalnych kwestiach. The First to serial stawiający akcenty w bardzo nieoczywisty sposób. Warstwa techniczna związana z przygotowaniami do misji jest tutaj bardzo istotna, lecz nie stanowi esencji opowieści. Najistotniejsze wydaje się pokazanie ludzi w momencie próby. Jaką decyzję podejmą poszczególne postaci, gdy na szali jest wielkość i miłość? Czy poświęcą swoje życie dla świata? Jak uporają się ze stratą i świadomością krzywdy, wyrządzanej bliskim? Tych pytań jest dużo więcej. Poruszają ciekawe kwestie, szczególnie w odniesieniu do wielkiej misji, której mają się podjąć. Punkt wyjściowy jest więc interesujący, jednak problem leży  gdzie indziej. Tam, gdzie treść ma wielki potencjał, pojawia się forma nieułatwiająca widzom odbioru całości. Konwencja używana przez twórców do eksploracji wątków jest bardzo ciężkostrawna, ze względu na nagromadzenie teatralnej poetyki, zmuszającej bohaterów do wypowiadania się w bardzo egzaltowany sposób. W serialu jest dużo symbolizmów, z których często nic nie wynika lub wręcz przeciwnie - wynikają rzeczy tak oczywiste, że aż dziw bierze, iż ambitny serial stara nam się przekazać tak trywialne treści. Całość jest podkreślana długimi ujęciami, spowolnionym tempem i bardzo wzniosłą muzyką, która sama w sobie robi duże wrażenie. W połączeniu z wyżej wymienionymi elementami i poetycką narracją prowadzoną z offu daje nam jednak produkt przypominający dzieła Terrence Malick, takie jak The Tree of Life czy The Thin Red Line. Jest w tym wielka mądrość, ale sposób, w jaki twórcy nam ją przekazują, niezbyt dobrze koresponduje z poszczególnymi treściami. Całe szczęście forma ta nie jest nagminna. Przykładowo w piątym odcinku cały ten patetyzm znika, a my wchodzimy bardzo głęboko w intymne życie rodziny Hagerty i dzięki emocjonalnym retrospekcjom poznajemy ich przeszłość. To zdecydowanie najlepszy epizod serialu. Twórcy wciąż korzystają z kontrowersyjnych środków artystycznych, ale tym razem ich szarże przynoszą skutek. Podobnych momentów jest więcej i ratują one The First przed popadnięciem w samozachwyt. Poszczególne wątki dramatyczne są naprawdę ciekawe. Twórcy poświęcają dużo czasu relacjom głównych bohaterów z ich bliskimi, dzięki czemu jesteśmy w stanie zrozumieć, co czują ludzie w przededniu misji zmieniającej świat.
fot. Hulu
The First broni się również warstwą audiowizualną oraz grą aktorską. Jeśli chodzi o to drugie, trudno o niespodzianki, gdy w roli głównej obsadza się zdobywcę dwóch Oscarów, Seana Penna. Aktor wciąż świetnie się prezentuje przed kamerą. Nie da się oprzeć wrażeniu, że Penn im starszy, tym lepszy. Pozytywne wrażenie robi Anna Jacoby-Heron, wcielająca się w córkę Toma, która ma w serialu bardzo dużo do zagrania. Wspaniała muzyka i doskonałe zdjęcia, z jednej strony pompują ten niechciany patetyzm, z drugiej jednak nie da się zanegować ich wartości. The First to jeden z najlepiej nakręconych i najładniej brzmiących współczesnych seriali. Czy warto obejrzeć pierwszy sezon The First? Tak, ale trzeba się do tego odpowiednio przygotować, aby odbiór poszczególnych odcinków nie był negatywny. Po pierwsze, warto skupić się na małych dramatach ludzi, którzy mimo wielkiej misji pozostają zwyczajni. Pod drugie, trzeba przymknąć oko na konwencję i traktować (często bardzo oczywiste) symbolizmy jako narzędzie artystyczne żywcem wyjęte z form teatralnych lub nawet literackich. Takie narracje mają swoje prawa. Jeśli spojrzymy na The First przez ten pryzmat, być może pewne dyskusyjne rozwiązania nie będą nas tak razić. Po trzecie i ostatnie, podejdźmy do tej produkcji nie jak do opowieści o kosmicznej przygodzie, ale jak do historii o nas samych. Każdy z nas podejmuje wybory zmieniające nasze życie. Poświęcenie to chleb powszedni wielu ludzi na całym świecie. Abstrahując od celu misji, której podejmują się bohaterowie, ich życie nie różni się przecież mocno od naszego. W tej perspektywie The First jawi się jako serial mogący przekazać oglądającym pewną mądrość. Gdyby tylko zrobił to trochę mniej górnolotnie, pewnie niejeden widz mógłby potraktować go jako swoisty drogowskaz.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj