Twórcy dwoją się i troją, by zatrzymać widza przed ekranem, ale wszystkie ich wysiłki okazują się być niewystarczające. Co z tego, że ciągle pojawiają się nowe postacie, że przybywa ofiar, a FBI niby coś robi, skoro tak naprawdę fabuła już od jakiegoś czasu stoi w miejscu. Nie wiadomo, do czego w swojej grze zmierza Carroll, o ile w ogóle ma jakiś cel. Z kolei problemy egzystencjalne jego "podopiecznych" typu "mój kolega jest gejem, ale ja nie, co robić?!" obchodzą mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Gdyby interesowały mnie takie dyrdymały, to włączyłbym "Dlaczego ja?" albo inną "Ukrytą prawdę". Od serialu kryminalnego oczekuję wciągającej akcji, napięcia i zaskakujących twistów fabularnych, ale w "The Following" próżno tego szukać.

[image-browser playlist="594218" suggest=""]
©2013 FOX.

W piątym odcinku Hardy i spółka trafiają wreszcie na trop Joeya, dzięki czemu udaje im się ustalić miejsce jego pobytu. Na tym można zakończyć streszczenie fabuły, bo na dobrą sprawę innych punktów zwrotnych w niej nie ma. Pozostałe wątki w zasadzie nawet nie drgnęły. Jesteśmy jeszcze gdzieś na początku sezonu, a już w oczy rzuca się schematyczność. Ostatnio to Hardy potajemnie wymykał się przełożonym, aby ocalić siostrę, teraz natomiast podobną sytuację mamy z Claire, która znika sprzed nosa pilnujących ją agentów w celu zobaczenia się z synem. Nie inaczej sprawa ma się z kolejnymi wyznawcami, którzy pojawiają się tylko po to, by na koniec odcinka zaliczyć kulkę. Zero zaskoczenia.

Gwoździem do trumny okazała się scena, w której pani prawnik reprezentująca Carrolla publicznie wydaje oświadczenie w jego imieniu, cytując przy tej okazji fragment "Maski śmierci szkarłatnej", który ma stanowić wiadomość dla Emmy i reszty naśladowców. Normalnie istny geniusz zbrodni z tego Joego, jakże pomysłowy i wykazujący się niebywałą oryginalnością... Zresztą cały ten motyw z twórczością Poego, poza nadaniem efektowności samej opowieści, niczemu tak naprawdę nie służy.

[image-browser playlist="594219" suggest=""]
©2013 FOX.

Od początku byłem zdania, że ta historia nie nadaje się na dłuższą serię i moje przypuszczenia jak na razie się potwierdzają. Gdyby całość zamknąć w góra 5 odcinkach, wówczas moglibyśmy otrzymać coś ciekawego. Niestety zdecydowano się na bardziej ryzykowną opcję i już w chwili obecnej czuć sztuczne przeciąganie fabuły i wciskanie wątków, bez których opowieść spokojnie mogłaby się obejść. Przez takie zapychacze serial chwilami ociera się niemal o brazylijską telenowelę.

Nie widzę większego sensu dłużej się rozpisywać, bo i nie ma o czym. Do serialu wkradają się schematy i nie dzieje się nic, co w znacznym stopniu pchnęłoby fabułę do przodu. Niby ogląda się to bez większego bólu i nie ma zbytnio kiedy się wynudzić, ale po skończonym seansie można mieć wrażenie źle spożytkowanego czasu. Jeśli "The Following" nie rozkręci się w najbliższych odcinkach, to poważnie zastanowię się nad dalszym oglądaniem.

Ocena: 5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj