The InBetween okazuje się nie do końca typowym proceduralem, czyli nie skupia się tylko na sprawach kryminalnych pojedynczych odcinków. Drugi odcinek rozbudowuje wątek sezonu, który był sugerowany w cliffhangerze pilota. Pojawienie się ducha seryjnego mordercy związanego ze sprawą kryminalną premiery serialu, pokazuje większą spójność i jakiś pomysł. To właśnie z tym wątkiem jest związany tytuł serialu, który mówi o stanie przejściowym pomiędzy śmiercią a życiem po śmierci. To właśnie w nim znajduje się ten bandyta i chce pójść dalej. Niby wątek prosty, sensowny, troszkę może ograny (w innych serialach o tej tematyce był poruszany na różne sposoby), ale sprawnie działa. Pokazuje, że jest jakiś większy pomysł na The InBetween, który ma nadać wartości opowiadanej historii. Na razie jednak udaje się to połowicznie, bo choć może docenić wprowadzenie wątku i jego potencjał, większość etapów jest prowadzona po linii najmniejszego oporu i bardzo przewidywalnie. Choć intrygujące są słowa ducha o tym, że sprawa z pilota ma drugie dno. Jest w tym coś, co może zaprocentować. Drugi odcinek buduje wrażenie, że twórcy chcą poruszać naprawdę okrutne sprawy kryminalne. W pierwszym morderca wydłubywał oczy ofiarom, w tym chce, by pewien nastolatek wykrwawił się na śmierć. Prawdopodobnie po to, by wizje głównej bohaterki były dla niej trudne i nieprzyjemne, bo w końcu bohaterowie tłumaczą widzom, że "dar" to tak naprawdę przekleństwo. Zaś samo śledztwo to pokaz gatunkowych klisz i dość banalnych rozwiązań. Klocki są na swoim miejscu, poszczególne etapy działają sprawnie, ale nie da się ukryć, że jest to niebywale przeciętne. Takie odtwarzanie schematów w absurdalnie prosty sposób, efektem czego jest brak emocji w tym wszystkim. Poprawność budowy narracji to za mało w świecie współczesnych seriali. Nic nie zmieniło się w kwestii bohaterów. Są strasznie nijacy, nieciekawi i mało porywający. Szczególnie główna bohaterka, której brak emocji w wielu ważnych scenach zbyt mocno razi i daje do zrozumienia, że to, co powinno działać na widza najbardziej, czyli wizje i spotkania z duchami, jest jednym ze słabszych elementów. Trudno powiedzieć, czy to banalność scenariusza, czy kiepska reżysera nie pozwala wykrzesać z aktorów i ich bohaterów jakiegoś życia. Żaden nie prezentuje sobą nic, co by sprawiło wrażenie: fajna postać, chcę poznawać jej historię. Szereg klisz i najprostszych rozwiązań, jakie przychodzą do głowy nie nadają The InBetween wyrazu. The InBetween ma momenty, gdzie potencjał jest dostrzegalny, ale koniec końców oglądamy bardzo przeciętny serial na lato, o którym szybko zapominamy. Drugi odcinek pogłębił problemy, które raczej nie będą mogły zostać rozwiązane. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj