The Last Ship skupia się tym razem na wątku wiadomości młodej dziewczyny, która okazuje się odpowiedzią na poszukiwania szczepionki. Dobry wybór rozwoju fabularnego - prosto, klarownie i satysfakcjonująco. Wszystko w rękach pani doktor, by przygotowała specyfik i można przejść do kolejnego etapu akcji serialu. Jakby odkryciem szczepionki zakończył się 1. sezon, byłoby to jak najbardziej prawidłowe. Takim sposobem w 2. serii można by pokazać próbę odbudowy normalności, która zapewne będzie trudniejsza niż można przypuszczać.
Sam motyw starcia z Rosjanami na motorówkach bardzo dobry. Podobać się może jak twórcy The Last Ship kręcą akcję - jest efektownie, emocjonująco i ładnie dla oka. Nie rozumiem tylko jednej sytuacji - skoro motorówka kapitana (Eric Dane) została uszkodzona, czemu nie wzięli rosyjskiej, która wyglądała na sprawną? Oczywiście też mogła się zatopić, ale nie pokazanie chęci wykorzystania tego środka transportu wydaje się niedopracowaniem. Kapitan i jego towarzysz nawet nie wspomnieli o tym i od razu dali nura do wody.
[video-browser playlist="633489" suggest=""]
Tradycyjnie The Last Ship oferuje widzom hektolitry patosu, które leją się strumieniami w sporej ilości scen. Szczególnie wszystkie momenty Danny'ego Greena (Travis Van Winkle), który doszedł do siebie i odbudowuje swoją pozycję przywódcy. Niektóre rozmowy motywacyjne sprawiają przekomiczne wrażenie, ale jednocześnie nic przy tym nie irytuje.
Czytaj także: Będzie kolejny sezon "The Last Ship"
Udaje się wprowadzić solidny zwrot akcji i to dość prostymi metodami, które powinny być widoczne dla wprawnego oka widza. Mnie jednak zaskoczyli i to pozytywnie. Motyw z pojmaniem kapitana i Texa (John Piper Ferguson) przez Rosjan zapewni widzom emocjonującą końcówkę sezonu.
The Last Ship powraca do lekkiej, w miarę przyjemnej i momentami głupkowatej rozrywki z początku sezonu. Oby poziom już do końca nie spadał.