The Mysteries of Laura w 2. odcinku ponosi kompletną porażkę w związku z jedynym wątkiem, który miał gigantyczny potencjał: relacji Laury (Debra Messing) i Jake'a (Josh Lucas). Nie jest ona w ogóle wykorzystywana. Momentami twórcy chcą wprowadzić trochę humoru, ale czynią to niemiłosiernie nieumiejętnie - ciągle coś zgrzyta, pomysłu na ich zawodowy związek nie ma żadnego, a humor jest zaledwie okazjonalny. Taka relacja ma w sobie potencjał na o wiele więcej.

W 2. odcinku już wyraźnie widać, że The Mysteries of Laura to procedural, a więc serial nie ma motywu przewodniego sezonu i wszystko skupia się na pojedynczych sprawach danego odcinka. Tym razem jest to dość spektakularne morderstwo rozwódki, co oczywiście jest w symboliczny sposób związane z naszą bohaterką. Dzięki kryminalnemu wątkowi Laura poznaje współczesny świat randek i międzyludzkich konwenansów. I to akurat tutaj działa, bo twórcy korzystają z talentu komediowego Debry Messing. Ona sprawdza się właśnie w takich scenach, które mogą wywołać uśmiech, a nawet sprawić, że powoli można zacząć lubić tę bohaterkę. Pomaga w tym na pewno zminimalizowanie wątku prywatnego, bo ani nie widzimy głupot ze strony dzieci, ani relacja z Jakiem na razie nie ma żadnego znaczenia.

[video-browser playlist="633233" suggest=""]

Sama sprawa kryminalna niestety nie porywa. Choć ma swoje humorystyczne momenty, więcej jest tutaj banału i ogranych motywów niż czegoś, co mogłoby przyciągnąć do ekranu. The Mysteries of Laura ma być niby bardziej komedią niż kryminałem, ale jeśli oba elementy nie współgrają dobrze ze sobą, to coś jest bardzo nie tak. Nie ma tutaj żadnych emocji, a gdy Laura jest sam na sam ze zbrodniarzem, tak naprawdę nie czuć żadnego napięcia. To nie tak powinno wyglądać.

Czytaj również: David Fincher wyreżyseruje remake serialu "Utopia" dla HBO

The Mysteries of Laura nie zachwyca ani nie porywa - koncept jest niezły, ale wielu elementów po prostu nie dopracowano. Razi też kompletny brak postaci drugoplanowych, bo tych ukazanych w serialu nawet bym tak nie nazwał. To papierowe zbiory stereotypowych cech, które nie mają osobowości, nie są ciekawe i odgrywają tak "ważne" role, że trudno spamiętać ich nazwiska. Jak w 1. odcinku dostrzegałem w tej produkcji potencjał na coś lepszego, tak teraz gdzieś on zniknął. Może i nieźle się to ogląda, ale jest wiele seriali bardziej wartych uwagi.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj