The Neighborhood sprawia wrażenie serialu niezwykle przestarzałego. Wszelkie rodzinne sitcomy są kręcone tak, że gdy bohaterowie wychodzą poza dom, to wiemy, że zdjęcia są kręcone w lokacji. Tutaj twórcy popełniają podstawy błąd, bo wszystkie sceny kręcone w tytułowym sąsiedztwie przed domkami jednorodzinnymi są wyraźnie kręcone w studiu. A to aż za bardzo jest widoczne, odczuwalne i po prostu razi, bo wieje sztucznością i trudno zaakceptować świat przedstawiony, gdy twórcy idą po linii najmniejszego oporu jak w sitcomach z lat 90. Detal, ale problematyczny, bo nie tworzy iluzji autentyczności miejsca akcji. Kłopot tego serialu leży w scenariuszu, który w pilocie jest popisem tego, jak wszystko popsuć. Mamy kiepsko nakreślone postacie, stereotypy rasowe i społeczne, klisze gatunkowe oraz siermiężnie nakreślone relacje. Struktura odcinka ma wpisać się w klimat przygód ludzi w kompletnie nieznanym i obcym dla siebie środowisku, więc potencjał jak najbardziej zacny. Także ten humorystyczny. Twórcy jednak opierają się na kliszach, gdzie wszystko szybko zostaje w mało pomysłowy sposób zaniżone do rasizmu. Biały facet jest miły dla czarnoskórej osoby, więc jest rasistą, choć wyraźnie widzimy, że to po prostu równy gość, który chce nawiązać relację z sąsiadami. Dostajemy zatem coś, co nie tyle marnuje potencjał, co kieruje serial na rejony obojętności i tworzenia dialogu na poziomie poniżej akceptowalności. Nawet jeśli w zachowaniu czarnoskórych mieszkańców twórcy chcą przemycić mądre treści w postaci ich rasizmu wobec białych osób, wszystko zostaje gdzieś przytłoczone przez bagno przeciętności. A przecież ten serial ma naprawdę dobrą obsadę z komediowym zacięciem i doświadczeniem. Ani Beth Behrs, ani Max Greenfield, ani Cedric the Entertainer nie są w stanie niczego zabawnego pokazać w pilocie, bo scenariusz naszpikowany kiepskimi dialogami (wspomniane oparcie punktu wyjścia na rasizmie), mało przemyślanymi sytuacjami (mamy śmiać się z tego, że postać Cedrica nie znosi białych osób) skończywszy na scenach wywołujących do najwyżej niezręczność. Najgorszy jest w tym właśnie Cedric, którego ograniczony poglądami bohater szybko staje się pustym, irytującym stereotypem marnującym komediowy talent tego naprawdę świetnego komika. Nie pozwala temu wybrzmieć na poziomie uniwersalnym, dać zabawnych sytuacji czy komicznych interakcji. Zbyt wiele jest tutaj scen wywołujących zmieszanie (przeprosiny za bycia rasistą...) i zadanie sobie pytania: co scenarzysta myślał, gdy pisał? The Neighborhood to słaby serial komediowy, który jako jedna z niewielu propozycji sezonu jesiennego, nie jest w stanie nawet rozrzucić obiecujących sugestii, że może być lepiej. Po pilocie nie widzę w tym szansy na poprawę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj