Gdyby The New Normal nie był od jakiegoś czasu serialem do bólu przewidywalnym, prawdopodobnie poruszany w tym odcinku wątek nie miałby miejsca. Tyczy się to postaci Bryana, który zostaje zmuszony do interesowania się sprawami medycznymi, oraz jego strachu przed samym rodzeniem. 

Trudno uwierzyć, że komuś jeszcze chce się wykorzystywać oklepany do granic możliwości gag z "oglądam narodziny - mdleję". To mogło bawić przez pierwsze kilkaset razy w latach 90., ale teraz? Odgrzewane i mało zabawne. Zgodnie też z konwencją serialu, już na wstępie mogliśmy oczekiwać bajkowej metamorfozy Bryana w osobę pełną odwagi i chęci uczestnictwa w narodzinach dziecka.  Kompletnie z boku stoi wątek Rocky i Shani, którego morał również związany jest z byciem rodzicem. Nie znajduje w nim ani odrobiny humoru.

Całe szczęście dostajemy kilka zabawnych scen, które potrafią osiągnąć zamierzony efekt, aczkolwiek ogląda się je już z lekkim znużeniem. Gdzieś zanika ta konwencja The New Normal, która na początku świetnie się spisywała. Twórcy przeszli granicę kiczu, sprawiając, że bajkowość serialu staje się sztampowa i strasznie naciągana. 

The New Normal prezentuje poprawny odcinek, który ma swoje momenty, ale to już nie jest ten sam poziom, co wcześniej. Gdzie jest Jane?

Ocena: 5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj