Podczas oglądania odcinka czuć zagrożenie, które każe porządnie zastanowić się, czy główna bohaterka postępuje właściwie. Jej plan ucieczki z domu legł w gruzach w momencie, gdy Phoebe postanawia się z nią wybrać, a później... Później dostajemy tylko kolejne przesłanki, że to nie może się dobrze skończyć. Tu nawet nie chodzi o to, że znamy konsekwencje feralnej nocy. Cora daje sobą manipulować na każdym kroku i choć wcześniej broniłem tego pomysłu, to tym razem wydał mi się mniej wiarygodny. To nie pierwszy raz, gdy starsza siostra oddaje kontrolę młodszej, ale aż roi się od przesłanek, aby postąpić inaczej, wbrew sugestiom i prośbom innych, bo w przeciwnym wypadku dojdzie do tragedii. Mimo wszystko rozwój akcji ciekawi. W napięciu czeka się na odkrycie tajemnic, zwłaszcza że już początkowe zdarzenia budzą zaskoczenie ze względu na udział w nich Phoebe. Co prawda kolejne sceny są spokojne, a twórcy nie przekonują, że zobaczymy coś przełomowego wcześniej niż w ostatnich minutach, to jednak nadal nie jest nudno. Pojawiają się istotne postacie (Frankie), a mężczyźni otaczający bohaterki budzą wyraźny niepokój. Wyróżnia się szczególnie J.D., który ani na chwilę nie wychodzi z roli amanta mającego nie do końca jasne cele - choć te wydają się co najmniej nieprzyjazne. Tylko Frankie sprawia wrażenie pozytywnego, co jeszcze bardziej czyni sytuację tajemniczą... ...a wtedy dostajemy świetne zakończenie - zdumiewające i przekonujące zarazem. Poprzednie epizody skłaniały do myślenia, że bohaterka jest ofiarą, że była przetrzymywana, wykorzystywana seksualnie i szprycowana narkotykami wbrew własnej woli przez zorganizowaną grupę. To wciąż może być prawda, ale 7. odcinek przedstawia wydarzenia w nieoczekiwany sposób. Po pierwsze - punktem zapalnym była śmierć Phoebe, co samo w sobie stanowi zaskoczenie (do tego wyjaśnia się scena ze złamaniem żeber). Po drugie - dostaliśmy sugestię, że umysł Cory podsunął jej bardziej przyswajalną interpretację przynajmniej niektórych zdarzeń (nawet szwy na głowie nabierają sensu, skoro J.D. uderza bohaterkę w ostatniej scenie). To byłby mocny finał, dowodzący, że w tej sprawie trudno wskazać winnego. Byłby, ponieważ pozostaje jeszcze jeden odcinek. Zagadką jest m.in. śmierć Maddie. Dalej nie wiemy też, co działo się przez następne dwa miesiące z Corą - możemy tylko snuć przypuszczenia. Finał przyniesie resztę odpowiedzi, ale nawet jeśli te okażą się już przewidywalne, to dzięki wyjaśnieniom z 7. epizodu nie sposób będzie mówić o rozczarowaniu. Twórcy The Sinner podsuwali różne pomysły na to, jak może zostać wytłumaczona trauma bohaterki, lecz nie przeszkodziło im to w zaskoczeniu nas.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj