Szpak to film z ogromnym potencjałem, który zapowiadał się na hit Netflixa. Mamy małżeństwo, które straciło córkę. Lilly stara się normalnie żyć, a Jack ląduje w zakładzie psychiatrycznym. To przecież znakomity punkt wyjścia do mocnego, poruszającego emocje dramatu o żałobie. Do tego możemy sobie przypomnieć, że Melissa McCarthy oraz Chris O'Dowd to nie tylko aktorzy komediowi. Za kamerą stoi jeszcze Theodore Melfi, dwukrotnie nominowany do Oscara za film Ukryte działania. Co więc się stało, że Szpak jest złym filmem? Dużym problemem jest absurdalny motyw z tytułowym szpakiem. Jego niedorzeczność opiera się na konflikcie ptaszka z Lilly, który najwyraźniej miał być zabawny, a jest totalnie nietrafiony i nieśmieszny. W pewnym momencie zaczyna wręcz męczyć i wybijać z rytmu. Oglądamy poważną historię o żałobie, a co chwilę jesteśmy raczeni irytującymi scenami z atakującym zwierzęciem. Co więcej, reżyser wykorzystuje to jako szytą grubymi nićmi metaforę związku Lilly i Jacka, co zasadniczo nie sprawdza się przez zbyt komediowe wykorzystanie ptaka. Gdy słyszymy o charakterze ptaka, jego związku i gnieździe, to staje się to zbyt kiczowatym nawiązaniem do sytuacji bohaterów, bo nie oddaje ich bólu, cierpienia i problemów. Za bardzo wszystko uogólnia. Takie porównania zabierają temu filmowi ułamek człowieczeństwa, który jest tutaj potrzebny, abyśmy mogli odebrać to na poziomie emocjonalnym. Emocji też w tym nie ma za wiele, bo Melfi snuję historię w sposób sztuczny i powierzchowny. Melissa McCarthy i Chris O'Dowd starają się, jak tylko mogą,  ale nie przeskoczą fatalnie rozpisanego scenariusza, który nie buduje obrazu ludzi z krwi i kości. Nie ma tu pogłębienia psychologicznego ich wspólnej sytuacji, jak i indywidualnych aspektów. Dostajemy za to szereg banałów ku pokrzepieniu serc, które nie pozwalają uwierzyć ani w przemianę bohaterów, ani w ich rozwój, bo twórca nie wchodzi wystarczająco głęboko w ich osobowości. A przez to dramat traci na autentyczności i przypomina pusty film familijny puszczany późnym wieczorem w telewizji.  Do tego wszelkie przemiany są potraktowane skrótowo. Powierzchowność nie pozwala w to uwierzyć ani tego poczuć - to właśnie jest gigantyczny problem dramatu. Szpak to kolejny z licznych przykładów, gdy Netflixowi nie wychodzi. Coś, co powinno wzruszać, staje się pustym obrazem, w sposób sztuczny manipulującym emocjami widza bez pożądanego efektu. Nie dostarcza oczekiwanych wrażeń, zbyt powierzchownie podchodząc do tematu. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj