Uwaga! Recenzja zawiera spoilery!
Od razu zaczynamy od więzienia, gdzie spotkały się spojrzenia wojowniczej Michonne i nieustępliwego Ricka. Czarnoskóra mistrzyni miecza jest zbyt dumna, by prosić o pomoc, więc ranna i ledwo trzymająca się na nogach próbuje stawić czoło nadchodzącym trupom. Mimo wszystko w końcu jej organizm poddaje się, lecz nie trudno przewidzieć, że Rick i spółka ją uratują.
Samo dotarcie Michonne do więzienia jest zaskoczeniem, gdyż zawsze uważałem, że to miejsce znajduje się o wiele dalej od miasteczka niż to ukazano. Nie sądziłem, że ranna kobieta będzie potrafiła przebyć tak spory kawał drogi na piechotę. Nie do końca przekonuje mnie zachowanie Michonne w stosunku do grupy w więzieniu. Wydaje się, że po spędzeniu z Andreą tylu miesięcy nasłuchała się sporo o jej dawnych towarzyszach i powinna domyślić się, z kim ma do czynienia. Przecież sama Andrea mówiła w jednym z odcinków, że Michonne wie o niej wszystko. Ciągła nieufność i podejrzliwość Michonne do każdego spotkanego człowieka jest zrozumiała, ale w tych scenach jakoś nie pasuje - jej ciągła negatywna reakcja na wszystkich wydaje się trochę wymuszona i odrobinę przesadzona. Zwłaszcza, że jakiś czas później bez problemu dogaduje się z nimi i razem wyruszają na misję ratunkową.
[image-browser playlist="597300" suggest=""]©2012 AMC
Ich podróż wypada nawet ciekawie, zwłaszcza kiedy natrafiają na hordę szwendaczy w lesie. Kilka scen krwawej akcji ponownie daje kawał dobrej rozrywki. Dziwnie wypada jednak spotkanie z człowiekiem w chatce, w której się ukryli. Gdy grozi Rickowi i innym, że wezwie policję, wydaje się to dość niedorzeczne i mało prawdopodobne. Tyle miesięcy w dziczy otoczony żywymi trupami i nadal wierzy, że policja może mu pomóc? Jak on w ogóle przeżył, mając zwykłą dwururkę? Na szczęście osoba szybko znika i służy naszym bohaterom za wabik.
Tymczasem w Woodbury Merle próbuje dowiedzieć się od Glenna, gdzie ukryła się grupa. Jego metody, jak mogliśmy oczekiwać, są brutalne i mało efektywne. Pozytywnie zaskakuje sam Glenn, który bardzo rozwinął się przez te trzy sezony. Pamiętamy go jako lękliwego gońca, który biegał po wszystko, a teraz przeobraził nam się w prawdziwego twardziela, który zniesie każdą torturę, aby tylko chronić swoją rodzinę. Metody Gubernatora są o wiele bardziej subtelne i efektywne. Nieźle wypada scena, gdy przesłuchuje Maggie, w bardzo przemyślany sposób oddziaływując na jej psychikę i próbując doprowadzić ją do stanu załamania. Chociaż końcowy wynik jest oczekiwany, sceny z udziałem Glenna i Maggie można zaliczyć na plus.
[image-browser playlist="597301" suggest=""]©2012 AMC
Bardzo w tym sezonie nie podoba mi się Andrea. Od początku, gdy jest w Woodbury i traktuje nas specyficznym uśmiechem, każdy jej krok trąci przewidywalnością. Nie wiem, czy po prostu aż tak pragnie normalności, że nie dostrzega prawdy krążącej przed oczyma, czy może jest aż tak bardzo naiwna. Tym razem Gubernator daje jej zadanie asystowania doktorowi w badaniu ludzkiej świadomości u trupa. Tutaj również wszystko idzie po linii prostej, nie zaskakując w żadnym aspekcie. Zastanawia jednak, co dalej z Andreą? Czy jej uczucie do Gubernatora przeważy i stanie się wrogiem dla grupy bohaterów? Czy przejrzy na oczy, gdy ujrzy pobitego Glenna i dotrze do niej, że od początku Michonne miała rację? W tym przypadku trudno przewidzieć jej reakcję.
Chociaż świat zmierza ku końcowi, a trupy panoszą się wszędzie, negatywne cechy wychodzą na wierzch. Zamiast się jednoczyć, ludzi ponownie czeka bratobójcza walka o życie i o bliskich. Przedsmak finału to kolejny dobry odcinek, który zapowiada nam wiele emocji i zaskoczeń.
Ocena: 8/10