The Walking Dead w 3 poprzednich sezonach miało wyraźny problem z utrzymywaniem stabilnego poziomu kolejnych odcinków. Scenarzyści prezentowali ważne i kluczowe dla fabuły wydarzenia podczas premier sezonów, jesiennych finałów, wiosennych powrotów oraz wielkiego finału danej serii. Najbardziej cierpiały odcinki ze środka, które do historii wnosiły niewiele i skutecznie ostudzały zapał na oglądanie kolejnych przygód Ricka i spółki. W 5. serii miało się to zmienić i faktycznie wygląda na to, że producenci nie rzucali słów na wiatr. 2. epizod nowego sezonu przyzwoicie rozwija wydarzenia i wprowadza do serialu istotnego bohatera.
Nie oszukujmy się. Nikt nie oczekuje, że w każdym odcinku The Walking Dead na ekranie zobaczymy hordy żywych trupów, wielkie wybuchy i strzelaniny. Takie rzeczy są zarezerwowane tylko dla tych "najważniejszych" epizodów. "Strangers" uspokaja nieco atmosferę, ale jednocześnie delikatnie eksploatuje trzy główne wątki serialu, dzięki czemu ogląda się go z dużą uwagą. Jak można było zauważyć już w premierze, główna grupa bohaterów nieco się rozrosła i liczy obecnie kilkanaście osób. Teoretycznie to idealny moment, by kilka mniej ważnych postaci pozbyć się w myśl zasady, że w ich miejsce prędzej czy później pojawią się nowi. O ile premierę 5. serii przetrwali wszyscy, tak w 2. odcinku kiepski los spotkał Boba.
[video-browser playlist="633053" suggest=""]Komuś wydawało się, że wątek Terminusa wraz z ucieczką z "sanktuarium" został zakończony? Nic bardziej mylnego. Gareth i jego ludzie powrócili i są jeszcze groźniejsi niż wcześniej. Przywódca kanibali nazywa siebie i innych łowcami, wspomina o tym, jak Rick i jego ludzie zniszczyli ich dom, a obecnie szuka zemsty. Wszystko wskazuje na to, że nie liczy na otwarte starcie. Woli działać z ukrycia i osłabiać grupę dokładnie w taki sposób, jak rozprawia się z Bobem. Jednocześnie w okrutny sposób dba o pełne żołądki dla siebie i swoich ludzi. Czy Gareth to nowy Gubernator, który prześladował będzie grupę Ricka przez kolejne odcinki? Wiele na to wskazuje.
Wspomnianym wcześniej nowym bohaterem, który pojawił się w The Walking Dead, jest ojciec Gabriel - tajemnicza persona dająca schronienie bohaterom w okolicznym kościele, ale jednocześnie człowiek mający dużo do ukrycia. Więcej na temat jego przeszłości i życia dowiemy się zapewne w kolejnych odcinkach. Warto zauważyć też, że coraz intensywniej w dialogach przewija się wątek Waszyngtonu i misja, jaką do wykonania mają bohaterowie. Płonna nadzieja związana z odnalezieniem lekarstwa i przywróceniem normalności na świecie sprawia, że Rick i reszta ekipy mają nowy cel, którego tak bardzo potrzebowali. Dzięki temu zyskuje też fabuła. Bohaterowie nie snują się po lasach bez określonego celu, starają się nie rozdzielać i nie popełniać wcześniejszych błędów.
Zobacz również: "The Walking Dead" w prawdziwym życiu
Z oryginalnych założeń nie wywiązała się tylko Carol i Daryl. Dla fabuły całego sezonu była to bardzo dobra decyzja, bowiem w końcu powraca wątek porwanej Beth. Oby już w kolejnym epizodzie! Chyba każdy chce wiedzieć, co stało się z uroczą blondynką?
The Walking Dead nie zawodzi. Spokojniejszy 2. odcinek utrzymuje napięcie, interesująco rozwija wątki i sprawia, że na kolejną odsłonę czeka się z dużym zaciekawieniem. To faktycznie może być najlepszy sezon tego serialu, ale po 2 tygodniach emisji lepiej z takimi osądami jeszcze się wstrzymać.