Malala Yousafzai z pomocą dziennikarki Christiny Lamb opisuje z perspektywy dziewczynki kilkanaście ostatnich lat w historii Pakistanu, a konkretnie niedużej doliny Swat, która w tym okresie przechodziła burzliwe zmiany. To także spojrzenie na islam, ale nie z naszej, zachodniej perspektywy, a próba analizy od środka. Autorka To ja, Malala jest najmłodszą w historii laureatką Nagrody Nobla - otrzymała ją w wieku zaledwie 17 lat. Wcześniej cały świat usłyszał o dziewczynce, która walczyła w Pakistanie o prawo do nauki dla dziewcząt, pisała bloga o życiu uczennicy pod panowaniem talibów, a także o zamachu na jej życie i postrzale w głowę, z którego ledwie uszła z życiem. Przy tak dramatycznej historii można by było się spodziewać, że książka będzie koncentrowała się na działalności publicznej autorki, ale – przez większość utworu – dzieje się inaczej. Laureatka Nobla za cel postawiła sobie pokazać realia, w których przyszło jej dorastać. Przez większość książki opisuje codzienne życie w dolinie Swat, problemy rodzinne – jak choćby trudy związane z założeniem szkoły przez jej ojca – czy istotne wydarzenia w Pakistanie, które wpływają na życie w jej rodzinnych stronach. Wreszcie, gdy sytuacja się komplikuje, próbuje opisać życie w regionie rządzonym przez talibów, którzy brutalnie próbują wymusić wprowadzenie szariatu. Jej powoli rodząca się działalność na rzecz prawa dziewcząt do edukacji przytaczana jest mimochodem; już więcej miejsca poświęcone jest działalności społecznej jej ojca. Z powstałego w ten sposób obrazu wyłania się dziewczyna całkowicie normalna: czyta Zmierzch, ogląda bollywoodzkie produkcje, lubi się uczyć, ale równie wiele przyjemności sprawiają jej spotkania z koleżankami. Ot, zdolna nastolatka, która urodziła się w odległym zakątku świata. Portret ten nie wyjaśnia niestety, jakie przymioty Malali sprawiły, że stała się tak rozpoznawalną postacią jeszcze przed zamachem na jej życie. Niewiele też wiemy o motywacjach, które nią kierują. Owszem, te się pojawiają, ale… są naiwne, właśnie takie, jakich należałoby się spodziewać po kilkunastoletniej dziewczynie. Być może nie potrafi ich pokazać w tekście, ale jak na ponoć świetną mówczynię radzącą sobie z politykami i wojskowymi jest to mało przekonujące. Z To ja, Malala można wręcz odnieść wrażenie, że to wszystko zdarzyło się mimochodem, nie zawsze ze świadomym udziałem autorki. Jeśli wynika to z braku umiejętności przekazania sedna, to mając do pomocy doświadczoną dziennikarkę, pochodząca z Pasztunów działaczka powinna poradzić sobie lepiej. Zresztą warto zaznaczyć, że książka napisana jest bardzo prostym stylem, który wymaga odrobiny wytrwałości, by się do niego przyzwyczaić.
Źródło: Prószyński i S-ka
Powyższe wady wprowadzają dysonans, który nie tyle poddaje pod wątpliwość szczerość autorki, co nie pozwala czytelnikowi na zbudowanie sobie pełnego i spójnego obrazu. Brak w książce jednoznacznej koncepcji: czy to autobiografia, czy też próba scharakteryzowania sytuacji w Pakistanie. Jeśli to drugie, to także nie jest reportaż, który należałoby zaliczyć do wybitnych. Rys z perspektywy jednostki niewątpliwie jest wartościowy i nawet w swej dość chaotycznej formie rzuca wiele światła na warunki życia i ostatnie wydarzenia w Pakistanie. Z drugiej jednak strony brak jest kompleksowego przedstawienia sytuacji geopolitycznej i lokalnych warunków, które doprowadziły do opisywanych wydarzeń. Ostatnia kwestia, którą warto poruszyć, to osobisty stosunek autorki do islamu i tradycji. Malala jest głęboko wierząca, co podkreśla niemal na każdym kroku. Jednocześnie jej (i – co ma niewątpliwe znaczenie – jej ojca) interpretacja Koranu jest zupełnie inna, niż starają się narzucić islamscy ekstremiści. Doprowadza to do wielokrotnego powtarzania tych samych argumentów wskazujących, jak zbrodnicze z punktu widzenia zwykłych mieszkańców są działania talibów. Autobiografia Malali Yousafzai budzi ambiwalentne uczucia. Nie usatysfakcjonuje w pełni miłośników reportaży, czytelnik prawdopodobnie nie „kupi” też całkowicie kreowanego przez autorkę wizerunku. Jednakże jej historia, a szczególnie ostatni, tragiczny epizod, to naprawdę wzruszająca historia osoby, która cierpi za trzymanie się swoich ideałów. Dodajmy, że ideałów nam bliskich, ale niekoniecznie wyrastających z tradycji mieszkańców doliny Swat.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj