Piękny poranek, Clem spogląda w kierunku drzew i widzi na jednym z nich coś, co wzbudza jej zainteresowanie. Zbliża się do tego czegoś, co okazuje się być motylem. Kiedy próbuje go dotknąć, ten odlatuje, a spomiędzy drzew wyłania się postać jej rówieśniczki. W ten nietypowy sposób rozpoczyna się trzeci epizod drugiego sezonu The Walking Dead.

Najnowszy odcinek skupia się w większym stopniu na relacjach międzyludzkich niż na survivalu i potyczkach z zombie. Wybory, jakich należy dokonać w In Harm's Way, nie są tak obciążające dla naszego sumienia jak te, których musieliśmy dokonywać w poprzednich częściach. W tym odcinku wszystko wydaje się być jasne, klarowne i różne niczym czerń i biel. Nie ma w nim odrobinki niepewności i nie zastanawiamy się nad tym, czy to i owo jest słuszne, czy tak powinniśmy się zachować, czy poprzez nasze poczynania nie sprowadzimy na pozostałych członków ocalałych z rzezi, której byliśmy świadkiem w poprzednim odcinku, czegoś podobnego. Nie. Po prostu działamy instynktownie, a najważniejsze jest.. przetrwanie niezależnie od okoliczności, w jakich się znajdujemy. A te w trzecim odcinku nie są wcale tak sprzyjające, jak może się to wydawać po początkowych kilkudziesięciu minutach. Grając w In Harm's Way, jesteście naocznymi świadkami tego, co decyzje przez Was podjęte wyrządzają innym, jak na nich wpływają i – co gorsza – nie odczuwacie skruchy.

Mając w pamięci ostatnie minuty poprzedniego odcinka, doskonale wiemy, że ci, którzy przetrwali atak Carvera i jego watahy, zostali pojmani z zamiarem przetransportowania do obozu, w którym Bill oraz inni postanowili się osiedlić i prowadzić w miarę normalne życie. Jednak doskonale zdajemy sobie sprawę, że takie miejsca długo nie wytrzymają – albo zostaną rozwalone na strzępy przez czynniki zewnętrzne (zombie), albo konflikty wewnątrz grupy spowodują wyludnienie takiej oazy spokoju. Jest to tylko kwestią czasu. Najnowszy epizod doskonale obrazuje to, co dzieje się wewnątrz grupy. Nieufność, podejrzliwość, zastraszanie, groźby, a nawet śmierć – wszystko to w imię względnego porządku czy może tyranii? Postać Carvera, który wysuwa się na głównego antagonistę tego sezonu, nie bez powodu kojarzy się z serialowym i komiksowym Gubernatorem. Z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że złowrogi Gubernator był inspiracją dla twórców przy tworzeniu Carvera. Obie postacie mają wspólne cechy charakteru. Dla większości są uprzejmi i mili, ale tylko na pokaz. Spróbuj takiemu nadepnąć na odcisk, to dopiero wówczas poznasz jego prawdziwą twarz. Twarz ta przejawia się przez większość czasu i eksponowana jest tylko dla nowych oraz tych, którzy starają się im pomóc.

W The Walking Dead - Season 2 - In Harm's Way brutalności nie brakuje. Tej ludzkiej, nie tej związanej ze szwendaczami, chociaż bestialskie zachowania niektórych mieszkańców będących pod dowództwem Carvera trudno nazwać ludzkimi. Przekonujemy się o tym już niemal na samym początku rozgrywki, jednak prawdziwe bestialskie oblicze i niepohamowaną agresję, jaka wyczuwana jest od początku zabawy z tym odcinkiem, poznacie dopiero na jego końcu. Momenty, których będziecie świadkami, na długo pozostaną w Waszych głowach. Zakorzenią się tam i pozostaną na długo po zakończeniu trwającego mniej więcej dwie-trzy godzin epizodu. Najdzie Was wiele pytań bez odpowiedzi, a na czoło wysunie się jedno: jak te wydarzenia zmienią Clementine?

Bez dwóch zdań In Harm's Way uznaję za najlepszą odsłonę całego cyklu The Walking Dead. Na głowę bije poprzednie odcinki, które również trzymały wysoki poziom, i jest właśnie tym, czego całej serii brakowało. Być może Telltale Games po cichu przygotowywało nas na to, co się zdarzyło w In Harm's Way, bowiem mieliśmy już z tym wcześniej do czynienia, nigdy jednak nie w takiej skali jak teraz. Jest rewelacyjnie!

The Walking Dead – In Harm's Way to pełna grozy opowieść o człowieku, który najpierw zniewala, bije, gardzi, a w ostateczności posuwa się nawet do bestialskiego zabicia kilku osób, na których szczególnie nam zależy. Najnowszy odcinek tego epickiego serialu, którego popularność cięgle utrzymuje się na wysokim poziomie, to opowieść o zapłacie za swoje zbrodnie. Tu nie ma miejsca na rozmyślanie. Tu nie ma miejsca na strach. To jest ten czas i to miejsce, w którym trzeba zrobić to, co jest słuszne, a słuszne jest tylko jedno: zabić!

 

PLUSY:
+ odczuwalna więzienna atmosfera, która świetnie wpływa na klimat rozgrywki,
+ ciekawy scenariusz odcinka,
+ brutalność, przez którą grze bliżej do komiksowego pierwowzoru.

MINUSY:
- wciąż mamy zbyt małą kontrolę nad poczynaniami bohaterów.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj