Sytuacja z trzeciego odcinka związana z siostrą Claudii nie wychodzi twórcom najlepiej. Zbyt dużo tutaj ckliwości, nostalgii i banału. Nie przekonuje mnie Claudia chcąca w irracjonalny i nieprzemyślany sposób ratować siostrę. Artie nie dał jej powodów, by mu nie ufała, więc kiedy mówi, że próbował wszystkiego, powinna mu uwierzyć. Wątek ten udaje się wykorzystać także do podkreślenia problemów Myki. Wbrew pozorom okazuje się to kluczowe dla rozwoju postaci, kiedy będąc pod działaniem artefaktu, mówi, co jej leży na sercu. To powinno odpowiednio zacieśnić relację bohaterów. Plus tej sytuacji jest taki, że siostra Claudii odegra ważną rolę w intrydze całego sezonu. Łatwo można domyślić się, kto ją porwał, ale pozostaje pytanie, do czego chce ją wykorzystać.

Sprawa trzeciego odcinka to typowa zabawa gatunkową konwencją i popkulturowymi nawiązaniami. W tym przypadku mamy festyn rycerski z przeklętym błaznem, który musi udowodnić swoje męstwo. Pomysł i kreatywność twórców w związku z artefaktem jest godna uznania, ale realizacji wątku daleko od ideału. Wszystko oparte jest na ogranych schematach i nie potrafi wywołać emocji. Opowieść przejdzie do historii serialu też jako ta z najsztuczniejszym efektem specjalnym: jadącym drewnianym powozem stworzonym w komputerze. Można zrozumieć, że ostatni sezon ma mniejszy budżet, ale czy wykorzystanie prawdziwego wozu nie byłoby tańsze i mniej rażące sztucznością?

[video-browser playlist="634965" suggest=""]

Zupełnie inne wrażenie robi historia z odcinka czwartego, w której twórcy serialu wyśmienicie bawią się konwencją telenoweli. Bohaterowie zostają wciągnięci do prawdziwej brazylijskiej telenoweli, gdzie odgrywają główne role. Wszystko jest zabawnie przerysowane, przekombinowane i głupkowate. Miło, że zdecydowano się te sceny kręcić po hiszpańsku - to dodaje pewnego smaczku i pokazuje, że twórcy, trzymając się tej specyficznej konwencji, chcą robić to najlepiej, jak się tylko da. Wprawdzie irytuje trochę element ze zbyt ekspresywnym powracaniem do postaci przy dźwięku trąbki, ale sam wątek należy do udanych.

Istotną historią z czwartego epizodu jest też artefakt w college'u, który powoduje duplikowanie się studentów. Tutaj Magazyn 13 wywołuje mieszane odczucia. Z jednej strony mamy sporo humoru opartego na specyficznej relacji Claudii ze Steve'em, ale z drugiej stereotyp zniewieściałego homoseksualisty kompletnie tutaj nie bawi. Pomysł był niezły, ale z realizacją nie wyszło.

Magazyn 13 w dwóch kolejnych odcinkach próbuje odtwarzać swoje zalety, ale nie wszystko wychodzi, gdyż twórcy opierają się na dość nudnych kliszach i kiepskich (nawet jak na ten serial) efektach specjalnych.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj