Sprawa odcinka była czymś zupełnie nowym w "Układzie warszawskim". Agent CBŚ rozpracowywał nielegalne gry w pokera na wysokie sumy organizowane przez dwóch Francuzów. Niespodziewanie zwłoki tego agenta znalezione zostają w rzece. Chociaż CBŚ chce przejąć sprawę, Marek i Zuza potajemnie dalej ją prowadzą. Łapa daje im kontakt do Francuzów - decydują się iść pod przykrywką i złapać nieuchwytnych bandytów.

[image-browser playlist="607773" suggest=""]Fot. Piotr Litwic/W-Impact/ © TVN 2011

Narracja odcinka była dynamiczna i bardzo intrygująca. Chociaż tego typu sprawy są znane z innych seriali i filmów, byłem ciekaw, jak w tej sytuacji poradzą sobie Oporny i Zuza. Pojawiło się kilka komicznych elementów oraz trochę akcji. Najlepsze było szkolenie gry w pokera i tutaj brawa dla twórców. Łapa zorganizował im trenera w postaci kolejnego staromodnego kryminalisty. Pani naczelnik zapytała ich ironicznie, czy gry w pokera szkoli ich sam Wielki Szu? I właśnie tak się stało - Jan Nowicki, czyli Wielki Szu z klasyka polskiego kina ponownie w roli zawodowego szulera. Znakomity pomysł, by kolejny raz puścić oczko w stronę widza. Świetnie było znów zobaczyć Nowickiego w tego typu roli. Jestem pewien, że gdyby gwiazda "Vabanku", Jan Machulski, jeszcze żył, także zobaczylibyśmy gościnnie go w tym serialu. A jeśli mowa o tym filmie, Łapa ponownie wykorzystał "ucho od śledzia" w stosunku do sytuacji z poznaniem Zuzy. Młodzi widzowie pewnie nie będą wiedzieć, o co chodzi, ale starsi, znający klasykę, uśmiechną się z aprobatą.

Podczas akcji mieliśmy okazję zobaczyć Marka i Zuzę w zupełnie innej roli niż dotychczas. Zuza to przeważnie twarda policjantka, dla której kobiece sprawy znajdują się na ostatnim miejscu. Tym razem musiała się wystroić, więc wielbiciele Olgi Bołądź nie będą zawiedzeni. Zabawnie wykorzystano to podczas jednego z przesłuchań, gdy pokój obok był wypełniony agentami CBŚ i policjantami podziwiającymi urodę Zuzy.

[image-browser playlist="607774" suggest=""]Fot. Piotr Litwic/W-Impact/ © TVN 2011

Odcinek przyniósł ze sobą bardzo wielkie zaskoczenie. Dotychczas traktowałem "Układ warszawski" jako lekką, przewidywalną rozrywkę, ale w tym odcinku twórcy zrobili coś niespodziewanego. Wiedzieliśmy, że Łapa wie, gdzie są ukryte brylanty, ale pomimo tego nic z tym nie zrobił. Podczas lekcji hiszpańskiego z Różą opowiedział jej o ich ukryciu, a ona później zabrała je i uciekła. Miał być to test, który oblała. Tylko co dalej? Układ opierał się na brylantach. Czy teraz rodzinne koneksje zmotywują Rylskiego do dalszej pomocy Markowi?

Piąty odcinek pełny humoru, ciekawej historii i smaczków oglądało się wyśmienicie. Oby twórcy zachowali poziom i nadal traktowali widzów zabawnymi historiami i nawiązaniami do klasyków.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj