Upadek ("The Fall") już w pierwszych 2 odcinkach tego sezonu pokazał, że serial zmienia swój charakter. Morderstwa Spectora oraz poszukiwanie chociażby pojedynczych poszlak, by złapać seryjnego mordercę, to historia sprzed roku. Nowy sezon to już zabawa w kotka i myszkę między Paulem Spectorem (Jamie Dornan) a Stellą Gibson (Gillian Anderson). O ile jednak w zeszłorocznej odsłonie mogło się wydawać, że dorwanie zabójcy będzie tylko kwestią czasu, to tym razem kolejne minuty Upadku zwiastują nam niekończącą się grę – może i morderca w końcu odpowie za swoje czyny, ale nie tylko o to toczy się walka.

Tam, gdzie kończy się większość seriali kryminalnych, tam zaczyna się 2. sezon The Fall. Po 1. odsłonie policjantka już wie, kto jest słynnym mordercą grasującym po ulicach Belfastu. Wszystkie karty zostały wyłożone na stół i mogłoby się wydawać, że Spector jest osaczony, całkowicie bez wyjścia. To nie są jednak Stany Zjednoczone ani to, jaki ich obraz oglądamy w tamtejszych serialach kryminalnych. Tak naprawdę ukryć się w wielkim mieście nie jest trudną sztuką, a pomimo tego, że policja wie praktycznie wszystko o podejrzanym, nadal nie może go dorwać.

Ciekawe w "It’s Always Darkest" jest kontynuowanie profilowania Paula Spectora. W 1. sezonie było to dość oczywiste – na podstawie danego morderstwa tworzy się profil potencjalnego przestępcy. I to okazało się trafione. Paul jest żonaty, ma dzieci, dobrą pracę. Niby przeciętny człowiek, a jednak idealnie pasujący do złożonego psychologicznego profilu seryjnego mordercy. Do tej pory serial jednak ukazywał działania bohatera od bardzo behawiorystycznej strony. Tym razem zagłębiamy się (a przynajmniej próbujemy to robić) w psychikę Spectora – wraz z detektywami próbujemy poznać jego motywacje. Do tej pory twórca serialu, Allan Cubitt, nie poruszał tego tematu.

[video-browser playlist="632732" suggest=""]

Za to po raz kolejny serial porusza się po kwestiach związanych z kobiecością. Nie chodzi tylko i wyłącznie o ciało, ale o psychikę, rolę w świecie; w pewnym momencie staje się ona symbolem doskonałości (w porównaniu do mężczyzn, którzy są aberracją, odchyłem, czymś upośledzonym). Zawsze daleko mi do takich interpretacji, ale dzięki właśnie takiemu wydźwiękowi Upadek ma najciekawszą kobiecą bohaterkę od naprawdę dawna. To naturalnie także zasługa wybornej Gillian Anderson, której oglądanie jest przyjemnością w najczystszej postaci - tym bardziej że w 3. odcinku 2. sezonu prawdopodobnie po raz pierwszy od początku serialu podnosi głos, co jest przeżyciem dość intensywnym.

Przed nami jeszcze 3 odcinki, ale trudno wyrokować, czy Spector rzeczywiście zostanie złapany przez policję. Mężczyzna okazał się sprytniejszy, niż wyglądało to na początku, gdy musiał jedynie planować kolejne morderstwa. Tym razem nie tylko musi uważać na każdy swój krok, ale próbuje manipulować osobami wokół niego – czy to Stellą, czy Katie, czy jego własną rodziną. Ta rozgrywka jest jeszcze ciekawsza niż próby ustalenia, kto jest seryjnym mordercą, gdyż niekoniecznie chodzi tu tylko o dorwanie Spectora. Stella walczy o to, by odnaleźć porwaną Rose Stagg i by sama nie popadła w obłęd. David Fincher pewnie się uśmiecha, gdy pomyśli o swoim "Siedem", które prowadzone było w równie powolnym stylu, a konkluzja filmu nie odnosiła się tylko i wyłącznie (jeśli w ogóle) do dorwania mordercy.

Czytaj również: "Fargo" - Jeffrey Donovan i Nick Offerman w obsadzie 2. sezonu?

Co do formy, napiszę krótko: świetna gra aktorska, ślamazarne, fincherowe (o czym już było tydzień temu) tempo i prosta, wżynająca się w uszy ambientowa muzyka tworzą z całej tej historii dzieło wbijające w fotel. Każdy odcinek Upadku to smakołyk.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj