Zachowanie Mike'a od kilku odcinków działało na nerwy. Naturalnie można było je tłumaczyć rodzinną tragedią, ale jego decyzje w sprawach osobistych i zachowanie w poprzednim odcinku momentami zahaczało o przesadę. Tym bardziej mile widziany jest akcent bieżącego odcinka, gdy Harvey przestaje się z nim bawić i wyładowuje na nim negatywne emocje. Porządna bura to jest to, co od dawna było potrzebne Mike'owi, aby pozbierał się do kupy i zaczął się zachowywać normalnie. Początkowe sceny kłótni pomiędzy nim a Harveyem pokazują, że w tym odcinku nie będzie miejsca na zapychacze.
[image-browser playlist="595375" suggest=""]©2013 USA Network
W końcu mamy skutek wewnętrznej wojny w firmie. Jest ona osłabiona i podatna na ataki, a ich przeciwnicy bezwzględnie to wykorzystują. I tu robi się ciekawie, bo prywatny wątek Mike'a schodzi na dalszy plan (za wyjątkiem sceny bójki) i skupiamy się na akcji, która intryguje i emocjonuje. Walka o klienta, jak w najlepszych odcinkach, wciąga i znakomicie bawi.
Najlepiej wypada wątek Louisa, z którym związane jest najwięcej emocji. Świetnie wypada scena jego rozmowy z Harveyem, który mu wszystko wyrzuca. Nieźle pokazany jest dylemat Louisa, z którym nietrudno sympatyzować. Wprawdzie pokazuje się z negatywnej strony, wyładowując się na Harlodzie, ale można zrozumieć jego postępowanie. Dąży do celu, na który ciężko pracuje od wielu lat, ale jednocześnie jest świadom popełnionych błędów, zwłaszcza w relacji z Harveyem. Z tego też wynika inny wątek związany z besztaniem za pomyłki - mieliśmy Harveya atakującego Mike'a, ale można zdać sobie sprawę, że Spectorowi to również było potrzebne. Widzimy, że daje się zmanipulować delikatną sugestią obecności nazwiska na ścianie. Dlatego krytyczne słowa ze strony Jessiki są oczywiste i na miejscu.
[image-browser playlist="595376" suggest=""]©2013 USA Network
Suits najnowszym odcinkiem pokazuje, że nadal ma w sobie to coś, co przyciąga do tego serialu. Dynamiczna akcja, wiele emocji i bohaterowie, których przygody ogląda się ze szczerym zainteresowaniem.
Ocena: 8/10