Przynajmniej część każdego odcinka związana z postacią Leonardo jest oparta dokładnie na tym samym wzorcu. Nasz bohater tradycyjnie znajduje się w centrum wydarzeń. Szaleje, myśli o wszystkim tylko nie o tym, o czym powinien, i staje przed wielką zagwozdką. Koniec końców widzimy scenę olśnienia z charakterystyczną muzyczką w tle i pokazanie jakiegoś spektakularnego wynalazku, który rozwiązuje wszelkie problemy. To zaczyna się już robić nudne i męczące, gdy po czwartym odcinku formuła budowy opowieści jest dokładnie taka sama. Nawet pomimo tego, że jego wynalazek to zaledwie blef.

Trudno mi zrozumieć, jak Wawrzyniec może tak łatwo uwierzyć w to, że człowiek, którego zna całe życie, jest zdrajcą. Przecież, tak jak sam oskarżony mówi w odcinku, gdyby w istocie szpiegował dla Rzymu, nie trzymałby wynagrodzenia od nich razem z kompromitującymi go papierami. Przez to zachowanie Wawrzyńca jest niesamowicie irracjonalne. Julian Medyceusz na szczęście jest wbrew pozorom inteligentniejszy, chociaż dotychczas sprawiał inne wrażenie. Jest świadomy tego, jak to wygląda; chce pomóc, ale wybiera złych sojuszników. Szkoda, że twórcy robią z Wawrzyńca takiego naiwnego głupca.

[image-browser playlist="591697" suggest=""]©2013 Starz

Lukrecja Donati na tym tle wyrasta na szpiega błyskotliwego i nadzwyczajnego. Amatorsko podłożone dowody wystarczają, aby obarczyć winą kogoś innego. Dobrze, że nie robi się z niej jednowymiarowej postaci, lecz nadaje dwuznaczności. Trudno do końca powiedzieć, jakie ma motywy, ale możemy przewidzieć, że jest to coś śmiertelnie ważnego. Zauważmy też, że Lukrecja nie jest zwykłą niewiastą tamtych czasów - jej umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach wyraźnie daje do zrozumienia, że w odróżnieniu od rówieśniczek, nie uczyła się w dzieciństwie sztuki szycia, lecz raczej umiejętności skutecznego zabijania. Jej wyrzuty sumienia dodają wyrazistości bohaterce, która staje się bardziej interesująca, ale jednocześnie utwierdzają nas w przekonaniu, że jej emocjonalne rozterki w końcu doprowadzą do błędu i odkrycia tożsamości przez Wawrzyńca albo przynajmniej Leonardo.

Samo zachowanie Leonardo trochę irytuje. Twórcy pokazują go nam jako człowieka genialnego, błyskotliwego, odrobinę szalonego, ale czasem przekraczają pewne granice i da Vinci wychodzi na naiwnego głupca. Scena, w której bez namysłu rozwala warsztat z bronią, kompletnie nie przekonuje - zbyt gwałtowne i nieprzemyślane zachowanie, niepasujące do tego bohatera. 

Końcówka również pozostawia mieszane odczucia. Wiadome było, że walka będzie odbywać się na innych frontach, ale ten pomysł również trudno "kupić". Zwłaszcza sam fakt, że Wawrzyniec wedle prawa nie może się przeciwstawić, skoro sam wyraźnie wie, że Rzym macza w tym wszystkim palce. Czy w takich kryzysowych sytuacjach, gdy Rzym zagraża miastu, nie powinien on móc naginać prawa ustanowionego przez jego przodków?

Schemat stosowany przez twórców serialu zaczyna nudzić, bo coraz bardziej razi podczas seansu. Jeśli w piątym odcinku konwencja opowieści nadal będzie pozostawać taka sama, kontynuacja serialu może być coraz mniej przyjemna.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj